Chyba tak. Chociaż nie da się tak po prostu zapomnieć o największym błędzie w moim życiu, nie da się wymazać wszystkich wspomnień i przeżyć, które będę wspominać najgorzej jak tylko to możliwe, nie da się po prostu wyjść z załamania psychicznego ani z dnia na dzień zmienić nastrój i cieszyć się życiem tak jakby nic się nie stało.
Każdy powtarza, że trzeba cieszyć się teraźniejszością, nie rozpamiętywać tego co było kiedyś, ani nie zamartwiać się tym co będzie. Niestety, ja już tak nie umiem.
Gdy przypomnę sobie moje dawne 'problemy' i widzę jak inni się zamartwiają nad czymś, to chce mi się z tego śmiać. Zazdroszczę im. Też chciałabym mieć problemy typu 'nie wiem w co się ubrać/nie chce mi się uczyć/ mam zagrożenie z matmy/ rzucił mnie chłopak' boże, ile bym dała żeby znaleźć się w ich sytuacji!
Ogólnie jest lepiej, czas robi swoje, zawsze. I ta rutyna. Po 2 tygodniach (ferii) siedzenia w domu 24/7 (oprócz koniecznych wizyt tu i tam) całe 2 tyg nie miałam nic innego w głowie, nie było chwili żebym o tym nie myślała. Po powrocie do szkoły chciałam czy nie musiałam wbić się w rytm codziennego wstawania i normalnego funkcjonowania. To że miałam zajęte myśli głównie szkołą + psycholog pomogły mi zrobić mały krok do przodu.
Nie wiem czy w tym momencie jestem w stanie zacząć wszystko od nowa. Mózg to nie komputer który można zresetować, a do zaakceptowania tego co się wydarzyło jeszcze daleka droga.
W każdym razie wracam na V pod innym nickiem oczywiście, zobaczymy jak będzie.
Start?