Plany planami, a po powrocie do domu najczęściej to samo. Po drodze zakupy, w domu nie jestem szybciej niż 16;30-17-30, zanim przygotuję obiad, różnie bywa 17-19, ogarniecie domu i jak uwinę się szybko jest 18, jak potrzebuję więcej czasu 19 albo i później... dopada zmęczenie, chwilę odpoczywam... i czasem na tym poprzestaje zamiast ćwiczeń spacerów, owerów i tym podobnych. Może dziś się uda. Urodziny lubego, ale on wychodzi wieczorem na piłkę, więc może i ja wyskoczę np. popedałować :)
W planie mam kupić nam po symbolicznym kawałku ciasta i tyle :)
kawa 40, marchewki 30, jabłko 60 = 130
Ellefiatko
19 lipca 2011, 07:54dobra za krótka.. gdyby tak troche ją rozciągnąć... żeby choć tę godzinkę dziennie wyskrobac na trening.. a tak to na uszach wstaje, zeby poćwiczyć.. a sa takie dni, że po prostu padam z nóg.. i jak wtey dać z siebie wszystko i 2 godziny biegać i machać sztangą ponad siły???
Banditt
19 lipca 2011, 07:52Kochana śmiało korzystaj z chwili i pogody