wcale nie krew...
Oberwanie chmury, burza, błyski, duchota - naprzemiennie.
Trudno wstrzelić się z rowerem.
Trudno wyjść z domu.
Prawie cały tydzień w płaszczu i rajtach - dokładniej do czwartku.
Pozostała część tygodnia pod parasolką....
Najadam.
Jem normalnie (zdrowo i sensownie) ale doprawiam się tym czy owym, dodatkowo ruchu brak, w rezultacie brzuch rośnie....
Właśnie sobie uświadomiłam, że jeżeli na początku sierpnia chcę gdzieś wyjechać na urlop (pewnie góry) przydałaby się lepsza kondycja (że już nie wspomnę o wąskich spodniach trekkingowych!!!!!!!!!!!!).
Wniosek - 8-9 tygodni na "wyjście na ludzi" . Zdjęć ubiegłowocznych nie chciałam oglądać... obnażyły wszystko... nie chcę powtórki z rozrywki :(
jogurt natur 100, musli własnej kompozycji 100 - 200
jabłko 80, pomarańczka 90 = 170
naja24
10 czerwca 2013, 17:22Tak jak przestałam ćwiczyć to brzuchol też odrazu się uwydatnił, a z pogodą u mnie też do dupy cały czas pada :)