Coś mnie porwało, odcięło, wywiało... sama nie wiem.
Zmęczenie po pracy osiągało poziom nieznośny więc zalegałam biernie poddając się lenistwu...
Jestem
tydzień przed @, ale to dla mnie najgorszy czas. Zauważyłam, że właśnie
wtedy jestem totalnie bez energii, a dodatkowo mam chcicę na słodkie
nie z tej ziemi (słodkie z tej ziemi , to chcica z kosmosu ).
Znów powtarzały się stany, o których kiedyś pisałam: że po wejściu
do domu, jeszcze w butach wchodziłam do kuchni i szybko pałaszowałam coś
słodkiego.
I tak mi zleciał tydzień...
Gdzieś mi się zapomniało o
ćwiczeniach i kontrolowaniu posiłków... Ale - uznaję to tylko za 3 czy 4
dniową przerwę i wracam do akcji!
Choć dziś w planie wyjście ze znajomymi i w drodze wyjątku będzie jakieś piwko.
Na wadze niestety cały czas utrzymuje się górka - czyli jakieś 79,5
kompulsiarz
9 grudnia 2013, 09:09ojj to identycznie jak u mnie!