Dohtor
był ok. Choć ja, zakręcona, zaczęłam opis stanu aktualnego, od
skupieniu się na bólu, co jak, kiedy i gdzie. I już prawie mieliśmy
kończyć wizytę (skierowanie na rehabilitację), a nagle przez przypadek
lekarz zobaczył, że dźwigam teczkę z rezonansami magnetycznymi. Byłam
pewna, że zna historię mojej choroby, a okazało się, że po 8 latach
wszystko jest w archiwum. No a "stary" lekarz tam już nie pracuje więc
skoro byłam u "nowego" mogłam sie tego spodziewać.. To się pan lekarz
zdziwił
Śmiał się, że niektórzy zaczynają swoje historie od nieistotnego wypadku
z dzieciństwa, a ja nie wspomniałam że miałam zmiażdżony kręgosłup i
byłam sparaliżowana.
Nie zmienia to faktu, że wielopoziomowe zmiany
zwyrodnieniowe bolą i będą boleć, a jedno co mogę robić to nie dźwigać,
nie przebywać w pozycji wymuszonej, skorzystać z rehabilitacji i
kontynuować ćwiczenia w domu, stosować środki p. bólowe.
Co do kolan
- nie widział konieczności rezonansu, ani prześwietleń - brak
ograniczenia ruchomości, brak stanu zapalnego, brak opuchlizny. No to ja
im nie daruję :) To chciałam usłyszeć - że mogę ćwiczyć. Koniec
asekuracji. Mogą sobie chrupać - włączę głośniej muzykę Ale jakiś suplement kupię, żeby tą zużyta maź zregenerować.
I
tyle u mnie. Na wadze jeszcze mniej. Pan doktor co do mojej wagi nie
miał uwag (niestety), ale tak czy siak - ja muszę ją zredukować! Wiem od
kiedy i od czego mnie boli "cały człowiek"!