To znowu ja!!!
Nie wiem czy się ze mną zgadzacie ale zauważyłam że jak się dietkuje to częściej myśli się o jedzeniu. A tak wogóle to żyje się od posiłku do posiłku... U mnie np. nigdy nie musiały istnieć słodycze, a odkąd dietkuje to non stop bym je jadła... Może coś mi na mózg padło, hihi... Zapomniałam Wam napisać że zamówiłam sobie krokomierz na Allegro i może dzisiaj dojedzie... Cieszę się, bo lubię chodzić i taki sposób wysiłku fizycznego nigdy mi się nie znudzi.... Ale leniuch ze mnie...
Nie mam pojecia co źle robię, ale moja waga nadal rośnie. Dziś to już 82,7kg... Masakra... Ale co tam, tydzień się kończy i trzeba od nowa walczyć. Samopoczucie dopisuje, więc się nie martwię... Chociaż za pierwszym razem jek stosowałam diete Vitalii to efekty były lepsze. Może jednak wiecej odstępstw od tej diety robię... Nie wiem, ale sprawdzę to w nastepnym tygodniu. Co do grama będę dokładna... No i chyba zmienię ustawienia na fitnessie bo zmniejszyma trochę ilość ćwiczeń na ten tydzień i to był błąd... Dobrze że mam Was.
Dzisiaj musiałam być na rano w pracy. Tzn na 6.00, to jest dla mnie szok... Ale jak wiało, myślałam że mi głowę urwię. Teraz nie wiem jaka pogoda, ale chyba jeszcze gorzej.
Teraz śniadanko i buszowanie po Waszych pamietnikach.... Buziaczki i milusiego dnia.
izabelka1976
20 listopada 2008, 14:47ja od dawna tak miałam, że jk zaczynałam się odchudzać, od razu robiłam sie głodna. Dlatego wyznaję zasadę, ze żeby schudnąć należy jak najmniej myśleć o jedzeniu (co wiem, że nie jest łatwe). Wiesz, ze mnie najbardziej ssie w żołądku, kiedy buzuję w necie w poszukliwaniu nowych dietetycznych dań obiadowych (z tym mam zawsze problem). I niby musze coś znaleźć, zeby nie zniechęcić się monotonią posiłków, ale jednocześnie po takim seansie najchętniej rzuciłabym się na jedzenie. Śmiać mi się chce z samej siebie, iedy przypomnę sobie jak czasmi robiąc zakupy w supermarkecie chodze po sklepie i szukam coś dobrego, ale jednocześnie niskokalorycznego. Przeważnie nic nie znajduję (wszystko co dobre to bomba kaloryczna). Biedniutkie jestesmy ;P Ale za to bedziemy zdrowe, zgrabne i piękne! Już niedługo! Całuję Cię mocno!
agema4
20 listopada 2008, 13:55ja mam właśnie dokładnie tak jak Ty, żyję od posiłku do posiłku. Cały czas myslę, jaki posiłek zaplanować. Sprawdam, która godzina, czy już powinnam zjeść czy nie...paranoja u mnie życie się toczy wokoło jedzenia. Przed dietą, nie miałam takich emocji związanych z jedzeniem. Coś takiego wyczytałam w Super Linii: "Odchudzanie musi być spokojnym, przemyślanym marszem przez całe życie" (pozostawiam bez komentarza) Pozdrawiam
asyku
20 listopada 2008, 13:17myślenie o jedzeniu ???to było kiedyś....teraz nie myślę, to mówię po raz któryś..poprzestawiało mi się w głowie!!!i z tego się ciesze!!Pogoda fatalna i to chyba wszędzie, leje ,wieje brrr.paskudnie !Dobrze ,że humory nam dopisują!!Trzymaj się kochana i nie przejmuj wagą,ona cie wystawia na próbę,a ty się nie daj!!pozdrawiam!<img src=http://img181.imageshack.us/img181/323/danseur20en20ligneff1.gif>
joanna1996
20 listopada 2008, 11:40Jesli nie robisz za dużo odstępstw, to waga na pewno spadnie.Już tak nieraz u Ciebie było, że po małym wzroście nagle sporo spadała.Tylko wytrzymaj!!!!
sayonara
20 listopada 2008, 11:37ja też nie mam pojęcia o co chodzi z tą wagą - chyba jedyny sposób (choć wcale nie najłatwiejszy) na jej szaleństwa, to przeczekać :) ja cały czas jeszcze boję się zapeszyć mój spadek - pożyjemy, zobaczymy :)
Ilona33
20 listopada 2008, 09:28Ale my jesteśmy podobne, bardziej niż mi sie wydawało !!!! U mnie tez waga wieksza ... a jutro ważenie i pewnie do jutra nawet paska nie dogonie, a co dopiero schudnać obiecywany kilogram ;-) ... musiałabym 1,5 kg zrzucic do jutra hi hi hi ... chyba sobie poł reki amputuje by waga wskazała jutro to, co powinna i co bym chciała ;-) No nic .... musze jeszcze pmaietac, że na weekend wyjezdzam ... i nie bede tam na samym kefirze zyc ;-) tym bardziej, ze jade z chuda kolezanka, ktora nie musis sobie niczego odmawiac, wiec w poniedzialek z podkulonym ogonem stane na wadze ;(
asyku
20 listopada 2008, 09:13HA HA PAN BOND!!!a tak ,jestem!!hi hi.Pogoda brrr,wstrętna,i nie poddajemy się nigdy w życiu!!! trzymam kciuki!!pa<img src=http://republika.pl/blog_nf_3866157/5013838/tr/mis_z_sercem.gif>
bifana
20 listopada 2008, 09:10Nie martw się małymi niepowodzeniami. Będzie dobrze.
ikebano
20 listopada 2008, 09:04myslę że faktycznie powinnaś skonsultowac się z dietetykiem -skoro masz taka możliwość...może coś zaradzi, podpowie...napewno wszystko się unormuje i waga wreszcie zacznie leciec w dóóółł!!!dużo słoneczka
izabelka1976
20 listopada 2008, 09:00mussz Kochana spradzić dokładnie czy nie za dużo popdjadasz. Czasami wydaje mi się , ze to tylko.......a jak co do czego, kalora do kalorii i się uzbiera ponad normę. Poza tym skjkoro masz wykupioną dietę Vitalii masz też mozliwość korzystania z porad dietetryka. Pisz do niego ile wlezie ;o) Musi być jakiś powód! Buziaki!