Coś jest jednak ze mna nie tak, cały czas nażekam że nie trzymam diety... Ale wczoraj tak sobie porozmyślałam i co się okazało? Że cała dieta w normie, a ja nadal nie jestem zadowolona... Chyba naprawdę bez planu to ja nie umiem już dietkować. Czyli na nowy tydzień tzn od piatku, muszę coś ułozyć. Zrobię znowu tabelkę i jej się będę trzymać..
Polukrowałam też już pierniczki i ozdobiłąm je. Są mięciutkie i pachnące...
No, koniec narzekania. Naprawde biorę się za siebie. I znowu musi być dobrze... Cudownego dnia życzę. Buziaczki.
agema4
3 grudnia 2008, 19:30porządek porządkiem i słusznie, ale powiedz prawdę, ile tych pierniczków już posmakowałaś??:))
martyna1977
3 grudnia 2008, 11:03Śliczne te pierniczki, ja też będę piec bo mój synek uwielbia mi pomagać w wycinaniu i dekorowaniu a później ich nie je bo mówi że są "ostre"(chodzi mu o aromat przyprawy do piernika) Pozdrowionka!!!
Ilona33
3 grudnia 2008, 09:19Pierniczki ......... mniam, ja bym nie mogła ich piec, bo na Świeta by juz nic nie zostało. A co do planu - to to chyba najlepsze rozwiazanie, wprawdzie ja jedzenia nie bardzo umiem planowac, ale co do pozostałych swer zycia to bez niego ani rusz ;-) Pozdrawiam i informuje, że na "Wieczór kabaretowy" ide w niedziele na godz 18-ta z Panem Mężem do naszego, Sulechowskiego, odrestaurowanego Zboru Kalwińskiego. Nic wiecej nie wiem, bo to była wczoraj szybka akcja. Pan Mąż zadzwonił przed wyjazdem w teren i nakazał kupic, bo w Zielonej ponoć też był ten kabaret i był kłopot z kupieniem biletów. Wiec, że ja grzeczna Żona ... poszłam, kupiłam i wieczór niedzielny już zagospodarowany. ;-)
asyku
3 grudnia 2008, 08:59Chętnie powąchałabym te twoje śliczne pierniczki!!!,dasz radę ,mówię ci to ja ASYKU!!! (jarząbek),pozdrawiam już nie słonecznie bo leje jak diabli ,ale mocno cie pozdrawiam!!pa