Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Złe nawyki


Dzisiaj przypomnę sobie moje złe nawyki żywieniowe, tak żeby ich w większości nie powtarzać.

Przede wszystkim głównym błędem ( wg wszystkich opinii mądrych ludzi ) jest brak śniadania. Niestety tego nie udało mi się wyeliminować. Żołądek na widok jedzenia z rana buntuje mi się niemiłosiernie. Za to kawusia to wchodzi aż miło. Tak ze cztery kubki. Na szczęście nie za mocna i zamiast cukru słodzik, no i czarna.
Pierwszy posiłek był ( i nadal jest ) koło 15-tej, jak już miałam wszystko mniej więcej ogarnięte i luzik się zaczynał. Było do oporu. Albo solidny obiadek, z sosikiem oczywiście, śmietanką do mizerii lub pomidorków, smażonym kotlecikiem, albo bułki jasne, dobrze obłożone wędlinką i serkiem zółtym, albo pizza lub zapiekanki z Biedronki.. No a jak brzuszek zrobił się pełny, to spańsko ogarniało na maksa. Trzeba było się lulnąć. A że kłopotów ze spaniem nie mam, to tak okoł 3 lub 4 godzinek drzemki się zaliczało. Potem budzonko, kawka na rozruch i zaczynało się sączenie piwka. Koniecznie zimne i z soczkiem, bo takie lepsze. A że wyspana byłam, to do następnego spańska ze cztery piwka weszły. Po piwku wiadomo jeść się chce. Więc leciały grzanki z podwójnym żółtym serem, z chlebka tostowego, ze sporą ilością smarowidełka, bo suche niedobre. Potem lenistwo ogarniało i że było dość późno, szybki prysznic i spanko. Znowu z pełnym brzuchem.
Przyznać przed sobą się jeszcze muszę do dojadania w międzyczasie po dziecku, bo szkoda wyrzucić ( nie takie przeciamkane, ale jak czyste zostało ), próbowania wszystkiego co gotowałam, bo niedobrego obciach podać, picia coli, bo lepsza niż woda mineralna i dla smaku kawa 3 w 1 . Na szczęście problem słodyczy mnie raczej zawsze omijał. Nie umiem oprzeć się tylko Banty ( po prostu dla mnie niebo w gębie ).

Do dzisiaj od rozpoczęcia diety czyli od 1 lipca nie udało mi się wyeliminować braku śniadań i drzemki po "obiedzie", który teraz składa się raczej z samych warzyw.

Zrezygnowałam z późnych posiłków, coli, PIWA, smażonego, pieczywa, wędlin, śmietany, podjadania, dojadania, jedzenia w biegu, gotowego sklepowego żarełka.

Wpis ten ku przestrodze sobie zafundowałam.

Jutro może coś o ruchu, a raczej o jego braku.

Pozdrawiam wszystkich czytających i walczących.

  • fitnessmania

    fitnessmania

    19 września 2013, 15:43

    Znalazlam w necie artykul o tabletkach na odchudzanie, wpisz sobie w google - nadwaga to juz mnie nie dotyczy - myslisz ze to zadziala?

  • aisab35

    aisab35

    7 lipca 2013, 22:13

    Najważniejsze że się starasz....zobaczysz jakie będą efekty...i jaka satysfakcja! pozdrawiam i wytrwałości życzę!