Nie piszę ostatnio nic w pamiętniku, bo nie ma o czym, znowu pozwoliłam, żeby słabość wygrała i po serii upadków ważę 72,3 kg. Wczoraj mimo, że nosiło mnie całe popołudnie, że chce mi się słodkiego to udało się nic takiego nie zjeść.
Staram się codziennie chodzić na spacery - jeśli pada silny deszcz to odpuszczam, ale taka pogoda trafia się bardzo rzadko. Ostatnie cztery noce były ciężkie, bo dzidzia nie dała odespać rano, ale i tak uważam, że jest spoko. Czasem poćwiczę mięśnie brzucha.
A tak to ciągle przewijanie, karmienie, pranie, pilnowanie chociaż minimalnej ilości porządku w domu.
Cargulena
19 listopada 2021, 01:25Radzisz sobie, całkiem nieźle. Taka mobilizacja do ruchu jesienią i przy malutkim dziecku? Do tego walczysz ze słodkim. Ładnie! Powodzenia
Cargulena
19 listopada 2021, 01:25Komentarz został usunięty