Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
poranne zmagania:)


Wstalam o szostej-sama,nikt mnie nie budzil,nikt nie zmuszal W ramach dnia dobroci dla meza zawiozlam go do pracy,zeby bidulek nie stal na deszczu.Taka jestem dobra zona-a co I jak wracalam to tak sobie pomyslalam:do pracy ide na 11,obiad mam ugotowany-bo wczoraj bylam pracowita i zrobilam na dzisiaj,to moze by tak w deszczu na kije?! Jak pomyslalam tak zrobilam,ubralam peleryne i w droge.No i tym sposobem zrobilam w niecala godzine ponad 8000 krokow! Czyli mysle,ze ok.4 km Co prawda buty beda sie suszyc pewnie przez tydzien,ale co tam! Fajnie sie chodzi w deszczu gdy pada  rowno,nie wieje,nie zacina.Tak sie troche poczulam jak przedszkolak ,ktory uciekl mamie i moze poskakac po kaluzach..Ale mnie ta dieta odmladza Obym tylko nie zaczela raczkowac... Milego dnia Kobietki