Ostatnie dni nie były dobre. Odejście od diety, brak ćwiczeń, stres i załamanie nerwowe.
Dziś starałam się już zjeść coś zdrowszego, coś z diety, chociaż nie mam na nic ochoty.
Jestem psychicznie zmęczona stresem związanym ze studiami. Tym bardziej, że prowadzący zajęcia czasami też potrafią zmieszać kogoś z błotem. Nie wystarczy powiedzieć "pani wiedza nie jest wystarczająca, abym mógł to pani zaliczyć", tylko trzeba dokopać studentom: "jesteście na poziomie gimnazjum! nie macie szans na egzaminie! wyrzucą was z pracy po miesiącu, jeśli nie będziecie wiedzieć 'tej pierdoły, której zazwyczaj się nie definiuje, tylko rozumie w sposób domyślny, ale ja lubię udupiać was, więc o to pytam'"
WRRRRRRR!!! No po prostu następuje eksplozja złości, furii i zażenowania!
Skąd się biorą tacy ludzie, którzy tak bardzo lubią podkreślać swoją wyższość i większą władzę, poniżając innych...?!
Co do odchudzania-też mam załamanie. Odeszłam od diety, na nic nie mam ochoty. Nawet porządnych zakupów sobie nie zrobiłam. Wiem, że muszę się pozbierać, bo nie mogę patrzeć na swoje ciało. Nie dość, że wszędzie wiszą mi fałdy tłuszczu, to jeszcze mam rozstępy na brzuchu, udach i ramionach. A 3/4 z moich ubrań jest na mnie za małe.
Mam dosyć swojego wyglądu, ale u mnie problemem jest to, że nie potrafię zrozumieć, że pewne efekty przychodzą z czasem, że potrzeba wytrwałości w dążeniu do celu. Tzn rozumiem to, ale brak mi właśnie tej wytrwałości.. Chciałabym mieć wszystko szybko. Akcja-reakcja. Nie lubię czekać na efekty, bo nigdy się ich nie doczekałam...
Nie wiem, jak mam wytrwać, ściśle trzymając się diety chociaż przez miesiąc...
Przekleństwo słomianego zapału...
limonka92
16 listopada 2015, 21:16Oo! Ja też mam rozstępy ;) Ale więcej niż Ty... brzuch, uda, ramiona, kręgosłup, łopatki, boczki całe.. .. i przez to nie chciałam się odchudzać. Bo mówiłam sobie - po co mam się odchudzać jak już nigdy nie będę i tak miała pięknego jędrnego ciała? Ale wiesz co? Może nie może być już idealnie, ale może być z pewnością lepiej. No i trochę się udało.. mam -10 kg i czuje się szczęśliwsza, bo mogę kupić ubrania już prawie o rozmiar mniejsze. Czuję się lepiej i mam więcej energii. Jak ja mogę, to i ty możesz ;). Znajdź coś co lubisz. Bo jak się zaczniesz zmuszać - to nie wyjdzie ;).
jamay
16 listopada 2015, 21:02może źle na to patrzysz? Dietę w tym rozumowaniu ciężko utrzymać..popatrz na dietę jak na zamianę stylu życia, na stałe..a chudnięcie będzie efektem ubocznym :*