Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Myślnik


Hej Vitalijki :)

Kolejne aktywne dni za mną. Wczoraj wpadło prawie 15 km marszu, a dziś 9 km i trening na macie. O ile z aktywnością nie mam problemu, o tyle jeśli chodzi o dietkę to coraz trudniej poskromić mi apetyt :PP Na szczęście trzymam się swoich postanowień i nie ruszam kupnych słodyczy, chipsów itp., ale np. świeżutkiej, chrupiącej, jasnej bułce ciężko mi się oprzeć :PP:p Ciągnie mnie też do słodkiego, tu ratuje mnie miód ze sprawdzonej pasieki, którym dosładzam sobie wiele potraw. Za tydzień mam badanie na krzywą cukrową, być może podświadomie chcę najeść się pewnych rzeczy "na zapas", bo wynik może okazać się różny. Dodatkowo zaczęła męczyć mnie zgaga! (szloch) Chcąc, nie chcąc chyba będę musiała odgrzebać parowar i przerzucić się na lżejszy kaliber, bo np. smażone zdecydowanie mi nie służy. 

Coraz więcej osób pyta mnie czy wybraliśmy już imię dla Dzidziusia i zdziwieni są jak odpowiadam, że nie :p Zaczęłam intensywnie nad tym myśleć, ale jak na razie nie mam swoich faworytów. Mąż ma jedno, ale mnie się kompletnie nie podoba i raczej nie przejdzie :p Trudna sprawa, wszak to wybór na resztę życia naszego Malucha. Jedno jest pewne, nie będzie to jakieś wyszukane, zagraniczne imię. W tej kwestii jestem zdecydowaną tradycjonalistką. 

Muszę też powoli zacząć komplementować wyprawkę, bo niczego jeszcze nie mam :x Niby jest jeszcze trochę czasu, ale wiadomo, różnie może być, trzeba być przygotowanym.

Jesteśmy też w trakcie dużego remontu i tu też walka z czasem, żeby zdążyć przed rozwiązaniem. Kuchnię i łazienkę robimy od A do Z, meble do salonu i sypialni w większości mamy, więc tu czekam mnie jedynie wybór koloru ścian, paneli, drzwi, dodatków. Dobrze, że jestem na chodzie i mam sporo energii, bo nie wiem jak bym to wszystko udźwignęła. Ale taki był nasz wybór, więc musimy ze wszystkim dać radę :) Jestem dobrej myśli :)

***

Ok, przechodzę do spraw czysto vitaljowych, bo się rozpisałam :D

Wczorajsze menu (09.01.2018):

- 1,5 bułki ze słonecznikiem, pasta ze śledzia i jajka

pół banana

- kawa z mlekiem, 3 mini batoniki Bounty

- zupa szczawiowa

- mieszanka Trendy Lunch, mięso z królika, buraczki

- domowy keks z bakaliami, mleko z miodem

- bułka ze słonecznikiem z pastą ze śledzia i jajka, 2 wafle ryżowe z pastą

RAZEM (szacunkowo): 2154 kcal (B - 99,6 g, T - 108,1 g, W - 194,1 g)

Wczorajsza aktywność (09.01.2018):

- marsz 14,71 km (8,23 km / 1 godz. 23 min. i 6,48 km / 1 godz. 4 min.)

Wczorajszy dzień zakończony na 20201 krokach, co wg apki daje 13,31 km  i 716 spalonych kcal.

Dzisiejsze menu (10.01.2018):

- 3 naleśniki z mąki ryżowej ze swoim dżemem truskawkowym, polane jogurtem naturalnym i miodem

- mieszanka Trendy Lunch, jajo sadzone, buraczki

- buła (cała) z serkiem Almette

- kawa z mlekiem, 5 mini batoników Bounty

- 2 naleśniki z serem mozzarella light, parówką z indyka i papryką, ketchup

Tu przed złożeniem i podgrzaniem na patelni.

RAZEM (szacunkowo): 2181 kcal (B - 78,3 g, T - 94,6 g, W - 246,8 g)

Powiem Wam, że po takiej ilości jedzenia czuję, że mnie wręcz rozsadza :x Muszę trochę przystopować.

Dzisiejsza aktywność (10.01.2018):

- marsz 9,45 km (3,20 km / 33 min. i 6,25 km / 1 godz. 5 min.)

- trening dla kobiet w ciąży z Natalią Gacką (rozgrzewka + wzmocnienie całego ciała), trening STAY FIT, rozciąganie

Kroki na chwilę obecną wynoszą 17034, co wg apki daje 11,00 km i 590 spalonych kcal.

***

Trzymajcie się Fighterki :*

Spokojnej nocki i udanego czwartku :)

***

NEVER_LOSE_HOPE

  • Barbie_girl

    Barbie_girl

    11 stycznia 2018, 20:28

    Kochana jak na aktywnosc ktora masz to wcale nie jesz duzo :) idzie Ci super mi Fitbit pokazuje dzisiaj 17km takze juz siedze i odpoczywam :D:D sama jestem ciekawa jak sie dzidzius bedzie nazywal takze jak sie juz zdecydujecia to koniecznie napisz ;) podziwiam Cie za taka aktywnosc naprawde super !:)

  • aniapa78

    aniapa78

    11 stycznia 2018, 09:37

    Przy Twojej aktywności to chyba nie jest dużo. Jeżeli nie przybierasz zbyt mocno na wadze to ok. Podczas ostatniej ciąży nie śpieszyliśmy się z wyprawką, a urodziłam prawie dwa m-ce wcześniej. Mąż wszystko kupował. A ja przez internet. Istne szaleństwo:)