Dzień zaliczam do udanych!
Dietka MŻ została utrzymana. Słodyczy dzisiaj nie było. Nic dziwnego, w pracy dzisiaj był spokój, szefowa nie wyżywała się na pracownikach więc nie musiałam zajadać stresu. Po przeanalizowaniu tego co dziś zjadłam dochodzę do wniosku że dzisiaj prawie głodowałam A tak na serio po prostu się nie obżerałam a jedzenie zakończyłam po 18. Niestety czasu i sił zabrakło abym mogła poćwiczyć. Po 20 mój syn zasnął więc mam troszkę czasu dla siebie. Zastanawiam się, skąd niektóre z Was czerpią siłę żeby po intensywnym dniu znaleźć jeszcze siły i chęci na ćwiczenia?
Porobiłam sobie dzisiaj zdjęcia w samej bieliźnie. Matko jedyna, te zdjęcia są koszmarne. Ciągle zadaje sobie pytanie jak to się stało że doprowadziłam się do takiego stanu?? Odpowiedź jest oczywista, pytanie czemu się nie opamiętałam wcześniej!!!! Jakiś czas temu próbowałam zaakceptować swoje ciało, ale na nic zdały się starania. Zakupy ciuchowe to jakiś koszmar. Ubrania w rozmiarach 46,48,50 to jakieś straszne worki, niczym nie przypominające porządnych ciuchów. No i ten okropny dyskomfort kiedy latem nogi strasznie się obcierają....
Moja głupota chyba nie zna granic!!!!
Dietka MŻ została utrzymana. Słodyczy dzisiaj nie było. Nic dziwnego, w pracy dzisiaj był spokój, szefowa nie wyżywała się na pracownikach więc nie musiałam zajadać stresu. Po przeanalizowaniu tego co dziś zjadłam dochodzę do wniosku że dzisiaj prawie głodowałam A tak na serio po prostu się nie obżerałam a jedzenie zakończyłam po 18. Niestety czasu i sił zabrakło abym mogła poćwiczyć. Po 20 mój syn zasnął więc mam troszkę czasu dla siebie. Zastanawiam się, skąd niektóre z Was czerpią siłę żeby po intensywnym dniu znaleźć jeszcze siły i chęci na ćwiczenia?
Porobiłam sobie dzisiaj zdjęcia w samej bieliźnie. Matko jedyna, te zdjęcia są koszmarne. Ciągle zadaje sobie pytanie jak to się stało że doprowadziłam się do takiego stanu?? Odpowiedź jest oczywista, pytanie czemu się nie opamiętałam wcześniej!!!! Jakiś czas temu próbowałam zaakceptować swoje ciało, ale na nic zdały się starania. Zakupy ciuchowe to jakiś koszmar. Ubrania w rozmiarach 46,48,50 to jakieś straszne worki, niczym nie przypominające porządnych ciuchów. No i ten okropny dyskomfort kiedy latem nogi strasznie się obcierają....
Moja głupota chyba nie zna granic!!!!
inesiaa
1 sierpnia 2013, 00:55Mam tak samo z zakupami, wiecznie otarte uda i tez nie udalo mi sie zaakceptowac siebie w takim wydaniu, o glupocie juz nie wspominajac, ale oczyma wyobrazni widze siebie za rok w super sukience rozmiaru min 40 i Ciebie tez tak widze, trzymam kciuki!