Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zakompleksiona, zaniedbana i zagubiona matka... :(

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1032
Komentarzy: 22
Założony: 30 lipca 2013
Ostatni wpis: 5 sierpnia 2013

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ni_kola

kobieta, 44 lat, Zgierz

170 cm, 102.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 sierpnia 2013 , Komentarze (3)

Dzisiaj dzień ważenia.... iiiii na wadze 102,4 kg czyli 1,4 kg mniej niż tydzień temu Mój pierwszy mały sukces Oczami wyobraźni powędrowałam w przyszłość i wyobraziłam sobie siebie z wagą poniżej 90 kg. Na chwilę obecną niczego bardziej nie pragnę jak ważyć duuużo mnie, móc pójść do sklepu i bez skrępowania poprosić o rozmiar sukienki np. 40 czy 42. Żebym miała jeszcze siłę i czas na ćwiczenia...ehhh. Wiem jednak że przyjdzie taki moment kiedy zmobilizuję się i zacznę być bardziej aktywna.

Dzisiaj na obiadek leczo dietetyczne, jutro zresztą też. Dzisiaj mam w planach pomierzyć się na spokojnie bo małżowina przychodzi później z pracy. Nie będzie na mnie łypał dziwnym wzrokiem

Miłego i dietetycznego wieczoru Wam życzę

3 sierpnia 2013 , Komentarze (4)

No i nastąpiło to czego obawiałam się najbardziej. WEEKEND!!! Kocham weekendy, mogę wtedy cały dzień spędzić z moim synem i mężem. Jednak weekendy oznaczają też momenty słabości z mojej strony. Słodycze, alkohol, obżarstwo. Wczoraj koleżanka z pracy miała imieniny. Zrobiła ciasto.... o mamusiu na samą myśl dostaję ślinotoku. Biszkopcik oczywiście domowej roboty, przekładany bitą śmietaną z malinkami i borówkami. Zjadłam dwa kawałki no comments!! Po pracy było już super. Obiadek dietetyczny. Dzisiaj też nie byłoby najgorzej, żadnych słodyczy, żadnego obżerania się, ale jest drineczek a nawet dwa! Jednak na tym koniec.

Po dwóch latach od ślubu wyciągnęłam z szafy parowar. Prezent ślubny Nie byłam przekonana do tego urządzenia, ale okazało się że urządzenie jest wręcz rewelacyjne!!! Pierś z kurczaka smakuje bosko! Jest soczysta, mięciutka, nie to co z grilla czy piekarnika! Polędwiczki wieprzowe to prawdziwe niebo w gębie  Warzywka też zupełnie inaczej smakują. Jeśli któraś z Was nie próbowała to gorąco namawiam!!!

Pochwalę się Wam troszkę prywatą Mój syn dzisiaj pierwszy raz stanął na własnych nogach bez mojej pomocy . Podpierał się kanapy i cieszył jak mały wariacik Dodam że ma 8 miesięcy i jestem z niego meeeeega dumna


1 sierpnia 2013 , Komentarze (5)

Dzisiaj również mogę pochwalić się dniem bez podjadania i obżerania się. Nie tknęłam nawet grama słodyczy. Wciągnęłam za to dwie nektarynki które były słodziutkie i mniammuśne i dzięki nim odeszła mi chęć na słodkości. Uświadomiłam sobie również że owoce w mojej diecie raczej nie występują i trzeba koniecznie to zmienić!! Takie dni jak dzisiaj czy wczoraj, kiedy wszystko układa się po mojej myśli uskrzydlają mnie i dodają chęci do dalszej walki. Dla mnie to mega ważne, zwłaszcza teraz kiedy zaczynam walczyć z tym ogromnym tłuszczem!

Dzisiaj był również drugi dzień z rzędu kiedy w pracy była znośna atmosfera a szefowa nie doprowadziła mnie do furii. Za to zostałam uszczęśliwiona na siłę nowymi obowiązkami.
Może to i dobrze, nie będę myślała o jedzeniu.


Maż dzisiaj albo chciał mnie sprowokować, albo sprawdzić bo zaproponował wieczorkiem zimniutkie piwko z soczkiem malinowym... Nie żebym była pijaczką, ale uwielbiam zimne piwko z soczkiem malinowym Spokojnie... nie dałam się. Grzecznie, acz stanowczo odmówiłam, a ślubny mnie więcej nie namawiał Zmobilizowałam go jednak żeby podłączył mi TV w pokoju gdzie stoi rowerek i zamierzam dzisiaj chociaż z 40 minut popedałować.
Tak więc same widzicie że wieczór zapowiada się aktywnie, czego i Wam również życzę


31 lipca 2013 , Komentarze (2)

Dzień zaliczam do udanych!
Dietka MŻ została utrzymana. Słodyczy dzisiaj nie było. Nic dziwnego, w pracy dzisiaj był spokój, szefowa nie wyżywała się na pracownikach więc nie musiałam zajadać stresu. Po przeanalizowaniu tego co dziś zjadłam dochodzę do wniosku że dzisiaj prawie głodowałam  A tak na serio po prostu się nie obżerałam a jedzenie zakończyłam po 18. Niestety czasu i sił zabrakło abym mogła poćwiczyć. Po 20 mój syn zasnął więc mam troszkę czasu dla siebie. Zastanawiam się, skąd niektóre z Was czerpią siłę żeby po intensywnym dniu znaleźć jeszcze siły i chęci na ćwiczenia?


Porobiłam sobie dzisiaj zdjęcia w samej bieliźnie. Matko jedyna, te zdjęcia są koszmarne. Ciągle zadaje sobie pytanie jak to się stało że doprowadziłam się do takiego stanu?? Odpowiedź jest oczywista, pytanie czemu się nie opamiętałam wcześniej!!!! Jakiś czas temu próbowałam zaakceptować swoje ciało, ale na nic zdały się starania. Zakupy ciuchowe to jakiś koszmar. Ubrania w rozmiarach 46,48,50 to jakieś straszne worki, niczym nie przypominające porządnych ciuchów. No i ten okropny dyskomfort kiedy latem nogi strasznie się obcierają....


Moja głupota chyba nie zna granic!!!!

30 lipca 2013 , Komentarze (8)

Wracam na łono Vitalii po baardzo długiej przerwie. Wracam z płaczem, kompleksami i OGROMNYM nadbagażem

DOBIŁAM DO WAGI 103,8 KG!!!!!!

Zapuściłam się niewiarygodnie. Nie mogę patrzeć na siebie w lustrze, nie wchodzę w żadne ciuchy sprzed ciąży. Płaczę codziennie, ale nie mam silnej woli do walki z tym balastem.

Walczę z nadwagą całe swoje dorosłe życie. Skumulowało się wszystko pod koniec ciąży. W ciąży dobiłam do 116 kg!. Większa część tego to była woda. Zaraz po porodzie zeszło 9 kg. W ciągu 2 następnych tygodni schudłam kolejne 16 kg. Wszyscy mi mówili że kiedy zacznę karmić to kolejne kilogramy zaczną spadać. Niestety tak się nie stało!. Mimo tego że dietę trzymałam to waga zatrzymała się i ani myślała spadać dalej. Karmiłam dziecko ok 5 miesięcy. Jak odstawiłam syna od cyca waga poszła do góry i tak dobiłam znowu prawie 104 kg.

Moja rozpacz jest ogromna. Mąż pociesza mnie, ale wiem że robi to tylko po to abym się nie załamała. Twierdzi że podobam mu się taka jaka jestem, ale ja wiem że chciałby mieć szczupłą żonę. Widzę jak czasem ukradkiem zerka na szczupłe kobiety. Do tego dochodzi praca, której nienawidzę! Jestem nią bardzo mocno zestresowana. Stres oczywiście zajadam, najczęściej słodyczami. Chciałabym zmienić pracę, ale zdaję sobie sprawę że z takim wyglądem to ja nie mam nawet po co startować ze swoim CV. No i wpadam w takie błędne koło!

Na typową dietę raczej nie mogę się rzucić bo nie mam możliwości żeby przygotowywać sobie codziennie posiłki. Mój 8 miesięczny syn jest bardzo absorbujący i nie mogę pozwolić sobie na siedzenie w kuchni. Chciałabym przynajmniej na początek stosować dietę MŻ i w miarę możliwości jak najwięcej się ruszać. Spacery z synem, kiedy tylko będę miała siłę to zumba lub aerobic na xboxie i rowerek stacjonarny. Pierwszy cel który chciałabym sobie postawić to waga poniżej 90 kg. Byłby to dla mnie prawdziwy sukces. Zamierzam ważyć się w każdy poniedziałek.

Dziewczyny potrzebuję bardzo mocnego wsparcia i liczę że tu na Vitalii razem z Wami uda mi się osiągnąć swoją wymarzoną wagę!!