Wczoraj moi chłopcy zamówili sobie pizzę na kolację. Robią to raz na jakiś czas i niby dlaczego mieliby przestać? bo mama się odchudza? Wybrali coś z nowej pizzerii, oczywiście nie wytrzymałam. Zjadłam jeden kawałek... ale to był smak. Coś pysznego... wędzony kurczak, oliwki, serek... mniam. Ale oprócz tego wypiłam tylko sok pomidorowy. Stwierdziłam też, że jak człowiek czasem jakiś trud sobie wynagrodzi, to życie nabiera piękniejszych barw. Niemniej jednak dzisiaj dalej walczę ze sobą.
Menu:
I śniadanie: musli z mlekiem
II dwie chrupkie z zółtym serem, sok marchwiowy
Obiad: sałatka grecka w pracy
Obiad w domu... jeszcze nie wiem + sok pomidorowy
Kolacja : odmroziłam truskawki - będzie koktailik.
Milego dzionka - wszystkim drogim Koleżankom dziękuję za wczorajsze wpisy:))
JuJu1983
24 października 2008, 13:59Gratulacje tej szosteczki na poczatku:) Kiedy, lub JESLI, ja zobacze takowa cyferke na poczatku mojej wagi znow, po tylu latach, to chyba bede najszczesliwsza osoba na swiecie:) A tymczasem to gratuluje juz tym, ktorym sie udalo:) Oby wszyscy mieli takie chwile w zyciu z ktorych moga byc dumni i cieszyc sie jak dzieci:) hihi, pozdrawiam a ja...dalej do roboty i walki z tym piekielnym tluszczykiem;) pozdrawiam pa
jurczuk1
24 października 2008, 09:20gratuluję Ci 6 z przodu i życzę dalszych postępów.a ja znowu dzisiaj zgrzeszylam zjadając po śniadaniu 2 cm kawaleczek kielbaski z żóltym sereczkiem śladowej ilości!no tak mi się zachcialo tej kielbaski że myśllam że nie wyrobię.jestem zla na samą siebie.