Wczoraj sprintem wracałam z pracy, bo zadzwoniła opiekunka, że Majunia ma prawie 39 stopni. Pojechaliśmy z nią do lekarza, a dzisiaj od rana badania. Ma prawdopodobnie zapalenie jamy ustnej - dzięki ząbkowaniu, ale musimy wykluczyć nawrót zapalenia dróg moczowych. Stresuje mnie to... trudno mi tu usiedzieć, ale narazie nie biorę zwolnienia, bo mała jest w miarę żywa i chętnie zostaje z opiekunką.
Dzisiejsze menu: - wcale nie mam apetytu przez to wszystko :(
Śniadanie 6:30: Łyżka sałatki z rucoli, fasolki, tuńczyka i majonezu - ta wczorajsza, plasterek szynki
II śniadanie:10:00 serek Piątnica light
przepitka: kubek gorącego mleka P:)
W pracy odgrzeję sobie wczorajszy kalafior - sporo zostało.
W domu: kawałeczek piersi z kurczaka + papryka+pomidorek
Przekąska: duża garśc orzechów,
Kolacja - pewnie jakiś twarożek albo jajko.
ps. mamy wyniki - nie jest to ZUM... ufffff