Dziś wstałam o 11:00, przez co ostatecznie skończyło się na 3 posiłkach. Miał być jeszcze czwarty w postaci jakiegoś koktajlu na jogurcie albo kawy smakowej w lokalu ze znajomymi, ale stanęło na pysznej owocowej herbacie (pieczone jabłko z migdałem ). Tym sposobem zupełnie niechcący zjadłam tylko ok. 1000kcal: ale że dzień był wyjątkowo krótki, mam nadzieję, że metabolizm od tego nie zwariuje. ;)
Za to wkurzyłam się czekając na wyjście współlokatorki... Stwierdziłam, że jak coś mam robić to na poważnie, a nie tam czekać na to, tamto, blablabla...
Skutkiem czego z okazji ładnej pogody poszłam biegać!
Wyprawa na wzór 3. tygodnia 6-tygodniowego planu, który dorwałam na stronie pumy: 6 x (2min. biegu + 3 min. chodu). Było bardzo pozytywnie, słońce pięknie przygrzewało, ja się uroczo spociłam, ale nie zajechałam się i miałam tylko więcej energii po powrocie. Podnosiłam też dziś trochę hantle i robiłam serię brzuszków, także ruchowo zdecydowanie na plus. Jak pogoda się utrzyma, to pojutrze też idę biegać! W gruncie rzeczy, nawet ładną mamy okolicę. :)
baniacz
24 października 2013, 11:21Powodzenia :D
DeepBreath
24 października 2013, 11:16Motywacja zawsze górą. Ja biegam sama, ale mam tak śliczne tereny, że aż samej mi się chce :)
ppolka
23 października 2013, 11:37fajnie, że ludzie biegają, naprawdę są efekty, całe ciało jest o wiele bardziej spręzyste i jędrne :D aby tak dalej:)))))
Nejtiri
23 października 2013, 07:40Warto korzystać ze jesiennego słoneczka... :) Motywacja, widzę, 'na wysokich obrotach'. :)
Ankrzys
23 października 2013, 06:04Super. To jest właśnie plus biegania, można poznać miejsce, których się wcześniej nie za uważało. Nasz mózg staje się bardziej otwarty na bodźce zewnętrzne , a cialo zdrowieje