Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
próbka mojej ksiązki vol 2 oceniajcie,zapraszam:)


hej!:)

wkleiłam tu 2 fragmenty mojej książki ,która ciagle jest w fazie "powstawania".zima odbiera mi wszystkie chęci do życia,nie mam weny kompletnie...pustka w głowie.pierwszy fragment pokazałam wam już wcześniej,ale wkleiłam ponownie,żeby choć trochę bylo  wiadomo, o co chodzi.fragmenty całkowicie wyrwane z kontekstu,niechaj wyobraźnia pracuje:):)

 

 

od czasu tamtej rozmowy minęło już kilka dni.wbrew moim obawom ,nie przyniosła ona żadnych klęsk żywiołowych w postaci płaczów ,dąsów czy cichych dni.żyliśmy zwyczajnie ,tak,jak do tej pory,coprzyniosło mojemu sercu nieopisaną ulgę.

-ideał-pomyślałam pewnego wieczora,kiedy siedziałam w fotelu z kubkiem gorącej herbaty w ręku,wsłuchana w spokojny,miarowy oddech śpiącego Artura.

nie wiedziałam wtedy,że ten ideal ma w głowie ułożony szczegółowy plan zrujnowaia mi życia...

wszystko potoczylo się tak gwałtownie,że nadal nie potrafię w to wierzyć.a może po prostu nie chcę?

to był piątek.od rana na swojej drodze napotykalam jakies przeszkody.spoznilam się do pracy,co spodowalo drastyczny wzrost ciśnienia u mojego szefa,lawinę słow,ktorych przez te 4 lata zdążyłam nauczyc sie na pamięć.jakos przetrwałam.

wracając do domu pragn ęłam tylko gorącej kapieli,wygodnego łózka i nastrojowej muzyki w uszach,jednak nie tak przyjemne scenariusze pisal mi los tego dnia...

zapach perfum Artura czułam już na klatce schodowej.przekręcając klucz w zamku ,rozkoszowałam się tym aromatem ,ak dobrze mi znanym.

jednak...w mieszkaniu oprócz perfum dało się wyczuć pewien ciężąr,a mianowicie ci,eżąr przytłaczającej atmosfery.przekroczylam ostrożnie próg mieszkania,powiesilam torebkę na wieszaku i nawet nie zdjąwszy płaszcza,zaczełam rozglądać się po pokojach.Artura nie było.nie było tez jego butow,ubran i szczoteczki do zębow. 

jedyna pozostaloscia p moim ukochanym była mala biala karteczka leżaca na stole w kuchni,na której widniały słowa:nie szukaj mnie ,zapomnij.przepraszam.

 

-----------------------------------------------

(...)Mama Artura nie lubiła mnie i wiedziałam o tym doskonale,ale, na Boga,nie mogła mnie tak traktować!Rozum podpowiadał mi,żeby zostawić tę sprawę w spokoju.Serce kazało dalej w to brnąć.Wynik na dziś: 1;0 dla rozumu.

-dobranoc-powiedziałam do siebie w myślach ,próbując tym samym odpędzić te wszystkie niepotrzebne.rozkoszowałam się delikatnym drganiem mięsni mojego ciała i nawet nie zorientowałam się kiedy zapadłam w sen.

Poderwalam się jakiś czas pozniej, cała roztrzęsiona,obudzona przez jeden z wielu koszmarów,które zdążyłam wyśnić tej nocy.Powoli zaczęło dochodzić do mnie ,że jestem w domu rodziców,w swoim dawnym pokoju i że...że dzieje się coś, co przeraża mnie jak nic nigdy dotąd...Czułam ,że nie jestem sama.Zaczłam rozgląać się gorączkowo ,ale w pokoju panował kompletny mrok.Moje oczy nie były w stanie wychwycić zadnego kształtu ani obrazu.Siedziałam na łożku sparaliżowana strachem i kompletnie oszołomiona,kiedy zaświeciła mi się w głowie lampka.i to dosłownie.niemalże rzuciłam się na ścianę w poszukiwaniu włacznika od światla ,kiedy moje nozdrza wypełniły się zapachem,ktory rozpoznałabym nawet na końcu swiata.perfumy Artura.

nnno.proszę o komenty I tylko szczere opinie.pozdrawiam cieplutko;niebieskozielonookikot:)

 

 

 

 

  • niebieskozielonookikot

    niebieskozielonookikot

    26 czerwca 2014, 16:45

    to z pospiechu:)dziękuję:)

  • niebieskozielonookikot

    niebieskozielonookikot

    16 stycznia 2014, 22:06

    ach piszę,piszę i końca nie wida:)wszystko przez tę zimę

  • wiolcia86.rybnik

    wiolcia86.rybnik

    16 stycznia 2014, 21:49

    Chętnie bym poczytała całą ;-)

  • niebieskozielonookikot

    niebieskozielonookikot

    16 stycznia 2014, 21:45

    dziękuję:)może jakies uwagi,coś przeszkadza,nie pasuje ,nie podoba się:)?o ważne dla mnie:)

  • buka11

    buka11

    16 stycznia 2014, 21:44

    przyjemnie się czyta :)