Nowy tydzień wita mnie okresem. Właściwie wczoraj wieczorem tak się "uroczo" zakończyła niedziela. Zwykle miesiączkuję regularnie, +/- jeden dzień do przodu czy do tyłu a raz na jakiś czas, raz,dwa razy w roku zdarza mi się , że "ciotka" przyjeżdża na 5-6 dni przed czasem. No i właśnie teraz też tak jest. Gin mówi, że dopóki to jest epizodem to nie ma powdu do zmartwień. Nic się nie dzieje według badań.
Ale w związku z tym dzisiaj intensywnie nie ćwiczyłam. Orbitrek robi dzisiaj za wieszak ;)Trochę szkoda no ale. W sumie nie ma chyba przeciwskazń, nie mam jakiś wielkich dolegliwości bólowych czy obfitych krwawień, używam tamponów ale mimo wszystko przez pierwsze dwa dni czuję się niekomfortowo ćwcząc intensywniej. Dlatego dzisiaj tylko 15 minut rozgrzewki i 15 minut pilatesa. No dokładnie mówiąc13 minut rozgrzewki i niespełna 17 na pilates. Przy tym tak wiele jakbym chciała nie spaliłam ale zawsze coś, warto się ruszać. Zwłaszcza, że trenerka , z którą ćwiczę pilates ciągle powtarza by pamiętać o brzuchu, napięty brzuch a dla tego mojego potwora zwanego brzuchem to najlepsze co może być.
To co , miłego dnia. Walczymy kolejny tydzień o swoją zgrabną figurę :)
czekoladka9186
4 sierpnia 2014, 11:57U mnie to samo, dzisiaj jest ok ale wiem że jutro i w środę będę się zwijać z bólu... Najważniejsze że tak czy tak zabrałaś się jednak za ćwiczenia :)
NieidealnaG
4 sierpnia 2014, 19:08Dokładnie, mimo wszystko warto się ruszać :)
blabli
4 sierpnia 2014, 09:48Walczymy. Powodzenia.