Jako tako upływa mi ten tydzień. Wczoraj miałam słabszy dzień i zjadłam więcej niż powinnam. Nie mogłam a może nie chciałam oprzeć się tym pysznym kluchom i kotlecikom ;) Nie był to ten dzień gdy sobie na coś lub na więcej pozwalam więc po fakcie średnio mi z tym. Ćwiczyłam też więc może skutków ubocznych nie będzie, zresztą to nie było totalne obżarstwo, ot trochę więcej niż dotychczas. Zamiast jednego kotlecika 3, zamiat 3 klusek 6 i 2 ciastka. Rano poczułam w związku z tym ( pewnie trochę przesadzam i to tak z wyrzutów sumienia ten lekki dół) , że chyba moje wymarzone 8 z przodu to jeszcze nie w tym tygodniu ale nie wiem, zobaczymy w sobotę. Było blisko także no, oby :)
Jestem duma z moich osiągnięć , z tego jak sobie daję radę z walką z kilogramami ale ideałów nie ma i nie zawsze idzie mi perfekcyjnie, właśnie czasami mam takie wpadki. Póki nie jest to norma i nie jest to wrzucaniem w siebie bez oporów wszystkiego co pod ręką to chyba nie ma się czym przejmować chociaż zapewne lepiej bym się psychicznie czuła gdyby tego nie było.
W dodatku wkurza mnie moja sieć telefoniczna, jak oni czegoś chcą to z byle pierdołami wydzwaniają jak szaleni a jak człowiek poprosi o fajną ofertę i telefon dla stałego (od 10 lat!) klienta to nie mogą się ogarnąć już od tygodnia i czegoś przedstawić. Chociaż znając życie to jak przedstawią to też nie wiadomo będzie czy się śmiać czy płakać nad tą mega ofertą ;)
No to ponarzekałam, miłego dnia :)
MllaGrubaskaa
2 września 2014, 20:19Małe wpadki zdarzają się każdemu.
blabli
20 sierpnia 2014, 23:28Wpadki - niestety mówi się trudno. Najważniejsze, że ćwiczyłaś. Może rzeczywiście nie odbije się to jakoś negatywnie. Pozdrawiam.
cambiolavita
20 sierpnia 2014, 17:32Uwazam, ze swietnie sobie radzisz z takimi wpadkami. Kontrolujesz je i nie zalamujesz sie po nich, ale dalej idziesz swoja droga. I o to wlasnie chodzi. Na pewno zaprowadzi Cie to do sukcesu.