Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Nie chwal dnia przed zachodem słońca


Gdy ostatnio wypiłam sobie jeden z szeroko dostępnych leków na grypę i poczułam się lepiej to popadłam w w euforię, że już po chorobie, pokonałam ją. Nic bardziej mylnego. Nigdy nie wnikałam w działanie, skład tego typu preparatów. Dopiero teraz poczytałam i one owszem, łagodzą objawy ale nie zabijają wirusów. Co za tym idzie ja owszem poczułam się lepiej bo zniknęła gorączka, przestały boleć mięśnie, minęło takie ogólnie rozbicie - na te objawy to zadziałało. Ale na gardło, kaszel nie do końca, od niedzieli się tak duszę, że masakra, najgorzej chyba bylo wczoraj, po nocach przez to nie śpię bo męczy to strasznie. Żeby nie było, próbowalam się dostać do lekarza ale moja rodzinna na urlopie  a do innych lekarzy "przykro nam ale nie ma miejsca by panią gdzieś wcisnąć" Mogłam iść i próbować, może lekarz by mnie przyjął po innych pacjentach ale wiecie jak to jest, ludzie nawet jak czekasz gotowi ci oczy wydrapać. Na wizytę prywatną też średnio mi się uśmiecha wydać niemal stówkę zwałszcza, że teraz przed świętami kasa się przyda. No nic, moja lekarka wraca w czwartek, mam nadzieję, że będzie lepiej do tego czasu i przetrwam jeszcze dzień. Póki co jadę na domowych sposobach. A następny przebój to taki, że dodatkowo przyplątało mi się zapalenie spojówek. Dzisiaj rano się obudzilam i widać kulminacyjny moment jest. Od kilku dni oczy mi łzawiły, byly lekko zaczerwienione ale nie przejmowałam się tym i zwalałam to na chorobę. I żeby było mało hitem jest to, że na dzisiaj rano mialam wizytę u okulisty, czekalam na nią 1,5 miesiąca ale wczoraj widząc w jakim jestem stanie uznalam, że nie pójdę taka dusząca się, na okulistę kaszleć i innych ludzi w poczekalni, no i odwołałam wczoraj wizytę. A dzisiaj by mi byla bardzo potrzebna haha. No jak się wali to wszystko.
Dzisiaj się tak kontrolnie zważyłam, ostatnio, tzn. 21 listopada było 83,7 dzisiaj 82,2. Także chociaż w tym wszystkim tyle dobrego :) Biorąc pod uwage fakt, że nie ćwiczę od tygodnia to cieszę się.
Buźki :)

  • MllaGrubaskaa

    MllaGrubaskaa

    5 grudnia 2014, 09:57

    Zdróweczka ;)) Ja się wczoraj leczyłam alkoholem na miodzie produkcji mojego męża, troszkę pomogło, katarek mniejszy, a spałam jak niemowlę ;))

  • Vivien.J

    Vivien.J

    3 grudnia 2014, 17:47

    Ładny spadek, gratuluję :) A co do choroby... Życzę Ci zdrowia i wytrwałości! Ale podobno lekarz ma obowiązek przyjąć pacjenta, gdy ten ma gorączkę... Więc spróbuj, może akurat się uda. Kaszel nie wróży nic dobrego, a podczas takiego chłodu nawet zwykłe przeziębienie może się ciągnąć i ciągnąć...

  • Sebekm

    Sebekm

    2 grudnia 2014, 14:31

    Jeżeli chodzi o wirusy to nie ma lekarstw zabijających ich. Może się mylę bo jestem inżynierem a nie lekarzem ale to organizm musi sam zwalczyć wirusa. Bakterie zabijają antybiotyki ale na wirusy to nie działa. Jedno jest pewne: leki przeciwwirusowe blokują tylko ich dalsze namnażanie się ale ich nie likwidują. Organizm sam musi sobie poradzić z nimi. Na grypę ja stosuję aspirynę na noc (2 pastylki naraz), witaminę C musującą 1000mg(?) i wieczór/noc pod kołdrą. Następnego dnia trzeba dbać o siebie i nie dać się przechłodzić oraz łykać aspirynkę już po jednej pastylce rano i wieczorem. No i wypić do końca tą tubkę witaminy musującej (pastylkę dziennie oczywiście) ;) i będzie OK. Zdrówka życzę

    • NieidealnaG

      NieidealnaG

      2 grudnia 2014, 14:41

      Tak, tak. Ja tak w uproszczeniu napisałam, że nie ma tak pięknie jak w reklamach, że bierzesz ten czy tamten specyfik i jest pięknie, po chorobie. O Po prostu człowiek się czuje lepiej bo to działa na objawy ale choroba od tego nie mija .Dzięki :)