Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 29... - na kursie kursów


Znów jestem na kursie kursów, czyli wracam do diety owocowo-warzywnej.

Dzieciaki wreszcie w placówkach oświatowych, więc dziarsko wyruszyłam na marsz z kijami. Jedyny feler był taki, że niepotrzebnie opiłam się wcześniej herbaty i zaplanowany marsz 6 km musiałam skrócić do 4 km i do tego ponad połowę trasy przebyć w tempie zdecydowanie szybszym niż zamierzone z przyczyn oczywistych. Niestety zostałam obdarzona przez naturę jakimś wyjątkowo mikroskopijnym pęcherzem moczowym i za każdym razem jak tylko wypuszczę się z domu gdziekolwiek muszę zaczynać od poszukiwań wiadomego przybytku. No, ale pić przecież trzeba, więc nie ma rady, taka karma jak widać ;)

Menu dzisiejsze:

Śniadanie: sałatka z sałaty lodowej, papryki, pomidorków koktajlowych i szczypiorku, pomarańcza, moja herbata

Drugie śniadanie: duże jabłko, moja herbata

Obiad: zupa krem z pomidorów, jarski bigos z kapusty kiszonej i cebuli, moja herbata

Kolacja: sałatka z kalafiora i ogórka kiszonego, duże jabłko pieczone z cynamonem, moja herbata

 

  • ibiza1984

    ibiza1984

    14 lutego 2013, 23:00

    Hehehheh uśmiałam się czytając Twój wpis :) Na szczęście ja problemów z pęcherzem nie mam i czasem mam wrażenie, że zajmuje on całą wolną przestrzeń w moim organizmie!

  • kurpinka

    kurpinka

    14 lutego 2013, 13:20

    to razem będziemy sie wspierały co do diety warzywnej, a co do pecherza, coż warzywa mają dużo wody i sama sie nie raz zastanawiam czy nie zamieszkać w łazience :)

  • ewusha

    ewusha

    13 lutego 2013, 18:26

    Jeśli chodzi o pęcherz, to i ja mam z tym problem. Ostatnio to ledwo się wyrabiam z drogą do pracy i z powrotem, wpadam do domu jak głupia, bo nie daję rady...

  • piekna.i.mloda

    piekna.i.mloda

    13 lutego 2013, 17:50

    moze my sobie rece podac, moze my siostry blizniaczki, bo moj pecherz tez dziwnie malutki... :) nawet kiedys stwierdzilam, ze miast powinny mape toalet sprzedawac, bo ja ZAWSZE musze skorzystac :)) pa