Za mną cały gorszy tydzień i odczuciowo i jedzeniowo. Zasady poszły w kąt, ale na szczęście dzięki tej chwilowej słabości zrozumiałam jak bardzo ich potrzebuję, bo gorsze odżywianie wcale mi tak wiele nie daje, oprócz dosłownie chwilowej przyjemności. Waga na szczęście nie skoczyła za bardzo w górę, więc nic straconego, czego nie dałoby się odzyskać. Najważniejsze, że czuję się już znacznie lepiej i oby tak zostało. A wczoraj nawet dałam się wyciągnąć mężowi i koledze na rolki, więc ponad 7 km weszło. Chociaż nie macie pojęcia jak bardzo mi się na początku nie chciało :-P
Janzja
30 sierpnia 2020, 18:55Mi się nigdy nie chce, ale jak fajnie jak jednak się przemogę :D. Jak wyciągają to tym bardziej trzeba ulec :))
nigana
30 sierpnia 2020, 19:00Właśnie, później tylko sobie mówię: jak dobrze, że jednak wyszłam. Ale następnym razem schemat i tak się powtarza :-)