Dzisiaj na śniadanko zjadłam obrzydliwe ciemne pieczywo z niezidentyfikowanym serkiem :D Dobrze, że byłam pół-śpiąca, bo inaczej nie wiem czy bym się odważyła... Nie cierpię ciemnego pieczywa... Ale jedno muszę stwierdzić zdecydowanie. Dużo łatwiej idzie mi dieta gdy ktoś przygotowuje posiłki. Znając siebie, wstałabym o 11, a śniadanie zjadłabym koło 13 albo od razu obiad... Tak to wstaję i pierwsze kroki kieruję do kuchni, gdzie czekają na mnie dietetyczne kanapeczki :) Kochana mama... Jak mi jej na co dzień (w roku akademickim) brakuje ;)
I jeszcze jedno... oglądałam wczoraj swoje zdjęcia... oj to jest motywujące. Byłam taka szczupła i szczęśliwa... Jak mogłam się doprowadzić do tego stanu :/