Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dziś trochę o samotności :)


Może powiem coś kontrowersyjnego, ale... czasem może macie tych kilogramów za dużo... czasem może się poddajecie... toczycie nierówną walkę... pokonuje Was schabowy czy paczka czipsów ;) A ja chciałabym Wam powiedzieć: I CO Z TEGO, JAK MACIE RODZINĘ?! :) Jak macie męża, dzieci. Kogoś bliskiego, z kim możecie się podzielić swoimi swoimi wątpliwościami. Radościami i smutkami :) Sukcesami i porażkami. Możecie usiąść wieczorem przed telewizorem i chociażby ze sobą wspólnie pomilczeć.
Macie kogoś, kto jest Waszym wsparciem. I to jest to, czego ja Wam niesamowicie zazdroszczę!

Ja, poza moimi nadprogramowymi kilogramami, nie mam nikogo. Oczywiście, mam cudowną mamę, ale wiecie... to nie to samo. Często sobie wypominam, że 80-kilogramowej mnie nikt nie będzie nigdy chciał. I na razie tak jest. Często się zastanawiam jak to jest, że tyle nas z nadwagą ma kogoś, bo ja odnoszę wrażenie, że dzisiejsi faceci patrzą tylko na wygląd i po prostu nie lubią okrąglejszych dziewczyn.
Wiecie jak to jest, gdy nikt się o Was nie troszczy? Gdy nikomu nie zależy na tym jak się czujecie i co czujecie? Gdy nikt Ci nie powie "oszczędzaj się" gdy pracujesz na 1,5 etatu, a wręcz zasugerują, że powinnaś podczas gdy sami nie mogą, bo "druga połowa" im na to nie pozwala? Czasem ze względu na sam fakt przemęczenia czy braku czasu dla tej drugiej osoby. Czasem potrzebujemy głosu miłości, kogoś, kto z troską powie "rzuć tę robotę". Mam dość tej samodzielności i tego, że ciągle muszę myśleć sama o sobie i sama o siebie dbać. Czasem chciałabym, żeby ktoś tak pomyślał czy zadbał o mnie ;)

A jak już mowa o tej "robocie" to robię po 16 km szybkim tempem w ciągu dnia, wracam wykończona jak po intensywnym treningu i nawet nie chudnę, tak to byłby jakiś plus całej tej sytuacji :) 

Także dziewczyny! Doceńcie to, że nie jesteście same! Że jest ktoś, kto Was kocha mimo wszystko! Słowo na weekend (dla mnie, niestety, pracujący) ;)

  • Cukiereczek26

    Cukiereczek26

    9 lutego 2019, 19:21

    Ja mam 32 lata i jestem sama, bo jestem gruba. Ten jedyny mankament odstrasza każdego faceta. Rozumiem Cię doskonale, samotność czasem męczy, ale wtedy trzeba skupić się wyłącznie na sobie :)

    • nightsun

      nightsun

      9 lutego 2019, 20:10

      Ja też uważam, że to dlatego jestem sama. Jak byłam szczupła to nie narzekałam na brak zainteresowania. Ktoś mógłby powiedzieć "to masz motywację, możesz schudnąć"... Tak jak piszę, pracuję na 1,5 etatu, jem bardzo mało, bo ze zmęczenia po prostu nie czuję głodu, ciągle się ruszam i nawet mimo to nie chudnę. Muszę zrobić test obciążenia glukozą, ale nie widzę jakoś dla siebie ratunku. Sama już nawet nie wiem co z tym zrobić ;) A Ty jak się skupiasz na sobie? :)

  • czekoladinka

    czekoladinka

    9 lutego 2019, 17:41

    Doceń to że jesteś sama i możesz sama decydować co robisz, gdzie i jak mieszkasz i żyjesz. Mam szczęśliwą rodzinę ale tak bardzo chciałabym czasem móc być niezależna. Chciałabym mieszkać nad morzem albo mieszkać bliżej pracy i nie tracić 3 godzin dziennie na dojazdy. Oczywiście nie ma mowy więc czasem czuje się jak więzień we własnym domu. Każdy powinien się cieszyć tym co ma, ale to takie trudne. Trawa zawsze jest bardziej zielona u sąsiada...

    • nightsun

      nightsun

      9 lutego 2019, 19:15

      Ojj właśnie u mnie wszystko się sprowadza do tego, że ja nie potrafię być sama. I nawet gdybym chciała zamieszkać gdzieś tam w wymarzonym miejscu to nie zamieszkam, bo nie wytrzymam bez kogoś bliskiego! Już to przerabiałam :) Poza tym... mieszkam od pół roku bardzo blisko morza, które KOCHAM, a byłam nad nim dopiero dwa razy, bo... nie mam z kim jechać! Byłam sama i nawet morze nie ma uroku jak się jedzie samemu... I koło się zatacza :)

  • patkak

    patkak

    9 lutego 2019, 12:16

    A wiesz ile osob zazdrosci ci kochajacej mamy? :)

    • nightsun

      nightsun

      9 lutego 2019, 19:18

      Wiem i też zawsze bardzo mi żal takich osób. Bo mama to najbliższa i najcenniejsza osoba w moim życiu i gdybym nie miała tak cudownej mamy moje życie już w ogóle nie miałoby sensu. :)

  • ConejoBlanco

    ConejoBlanco

    9 lutego 2019, 12:09

    Z jednej strony rozumiem, że ci przykro, ale z drugiej masz dopiero 26 lat, całe życie przed Tobą. Ja w tym wieku owszem miałam faceta, ale ani ślubu, ani dzieci nie, nawet o tym za bardzo nie myślałam. Tusza ma pewnie jakiś wpływ, acz ja męża poznałam jak ważyłam 75kg/176cm, czyli też nie tak super mało, potem ważyłam 65-68, a teraz po 2 ciążach 84kg, a nadal kocha mnie tak samo. Ludzie nie są ze sobą tylko dla wyglądu. Jeden nasz kolega poznał żonę w wieku koło 35 lat, ona w podobnym wieku. Moja koleżanka ma 37 i jest cały czas sama, a szczupła i ładna. Różnie się ludziom życie układa.

    • nightsun

      nightsun

      10 lutego 2019, 12:17

      Teoretycznie. Wiesz, dodatkowo dochodzi presja społeczeństwa, wszyscy mnie ciągle wokół pytają kiedy poznają mojego chłopaka. Wbrew pozorom ja nie mam siły już na to odpowiadać. Dla osób z mojej rodzinnej miejscowości jestem "dziwakiem" :) Między innymi dlatego stamtąd uciekłam. A odnośnie tego, że ludzie nie są ze sobą ze względu na wygląd... hmm nie do końca się niestety mogę zgodzić. Coś w tym jednak jest, przyznaj :)

  • gitarra88

    gitarra88

    9 lutego 2019, 10:45

    Oj podpisuję się pod tym wszystkim, wiem co czujesz. Tulę :)

    • nightsun

      nightsun

      9 lutego 2019, 20:46

      Dziękuję! :)

  • mia_versa

    mia_versa

    8 lutego 2019, 21:07

    Mam kochających rodziców- ale i tak czuję się sama i to mi nie pomaga niestety :(

    • nightsun

      nightsun

      8 lutego 2019, 21:16

      Dokładnie tak jak ja. Nie możemy całe życie obciążać swoimi problemami rodziców... Musimy być samodzielne. Ale Ty masz trochę więcej czasu, studiujesz, ja już dawno po, ode mnie się już oczekuje posiadania dzieci i dobre pracy... Wiesz, presja społeczeństwa ;)

  • Berchen

    Berchen

    8 lutego 2019, 19:23

    bardzo rozumiem te nastroje, czulam sie tak mimo ze bylam mezatka - 20 lat - paranoja (no moze nie codziennie, nie ciagle ale wystarczajaco czesto by w koncu odejsc). Teraz nadal pracuje wiele godzin, o wszystko musze zadbac - mimo ze jestem w nowym zwiazku od 10 lat - jedyna zaleta jest ze mam sie do kogo odezwac.. Najwyrazniej mam jakiegos pecha i wygodnego zycia nie bede miala nigdy - czasem jak wracam w piatek zmeczona tez arze by moj partner i powiedzial -niemusisz pracowac - ja zadbam o wszystko - a tu d... - zbyt skomplikowana sytuacja by tu wyjasniac. Fakt tylko ze gdybym wracala do pustych scian czulabym sie pewnie jeszcze gorzej. Ale ty masz dopiero 26 lat - zycie jeszcze przed toba:) zycze ci powodzenia:)

    • nightsun

      nightsun

      8 lutego 2019, 19:39

      Dzięki za komentarz. Często też jest tak, jak piszesz. Mi w zasadzie nie chodzi o wygodne życie, życie takie już jest, trzeba się pomęczyć, ale zawsze we dwójkę jest łatwiej. Łatwiej też jest podjąć jakiś odważniejszy krok, bo wiesz, że jest ktoś, kto nie pozwoli Ci "zginąć" i nawet jak chwilowo będziesz "pod wozem" to przetrwasz, zmienisz tę pracę i będzie tylko lepiej, szczególnie mając wsparcie. A ja nie chcę obciążać nikogo swoim narzekaniem i mimo, że jestem w tej pracy cholernie nieszczęśliwa to nie mogę sobie pozwolić na to, żeby ją ot tak rzucić, bo mi nie ma kto pomóc przetrwać. Ogólnie, we dwoje zawsze jest po prostu łatwiej. A Ty się też nie poddawaj, nigdy nie jest za późno na zmiany :) Dziękuję i wzajemnie - wszystkiego dobrego!

    • Berchen

      Berchen

      8 lutego 2019, 19:50

      to o czym piszesz przeszlam dwa lata temu - praca wykanczala mnie psychicznie i poniewaz nie bylam sama - mialam wsparcie by sie stamtad zwolnic - 1,5 roku zylam na krawedzi finansowej, ale wiedzialam ze w razie problemu ktos jest.Teraz znowu mam pelen etat i jest ok. zycze ci bys znalazla cos i mogla zmienic, powodzenia:)