To był dobry dzień. Może nie rewelacyjny ale nie będę dla siebie zbyt surowa i krytyczna. Za sobą mam już glodowanie i inne glupoty dietetyczne. Zdrowie najwazniejsze. Motywacja jest i to mnie cieszy, wielu rzeczom sie dzis oparłam i to jest dla mnie na prawde ogromny sukces bo niestety tak juz sie przyzwyczailam do podjadania i wiecznego kręcenia jadaczką, że weekend bez słodyczy to nie weekend. A tu udalo mi sie bez wiekszego problemu wytrzymać a mam w chałupie na prawde dużo pyszności- malutkie ciasteczka owsiane w mlecznej czekoladzie, malutkie cukiereczki merci, takie na jeden chaps...oczywiście wpitoliło by sie ale nie. Moze nie dzis. Sęk ju wery macz.
Moje menu:
1.3 kromki razowca z twarogiem rzodkiewkowym
2. Jogurt z wkładką :-)
3. Ziemniory z mielonym i marchewka z groszkiem(,nie wypada kręcić nosem na maminy obiad. Nie zjadlam dużo)
4. 1,5 jablka, pół pomarańczy
5. Kanapki z awokado. Byly dwie ale zapomnialam zrobic zdj i jedną wrąbalam. Pycha
Zrobilam dzis 6km z Malutkim Czlowieczkiem. Troche malo jak na taką ladna pogodę ale trudno. I tak przy Malym bylo tyle latania, ze spalilam pewnie tyle co na spacerze :-) :-)
Jutro wizyta u teściów, obiad tez ichni wiec pewnie bedzie ziemnior z mięchem. I ciasto. Moze sie skusze , zobaczę. Jak zrobią pleśniaka to oszaleje. Kocham pleŝniaka tesciowej.
dietacambridge2017
5 marca 2017, 16:326km super , a ta kanapeczka mnie rozwala hehe nie kuś nie kuś ;) wygląda pysznie
Peanut_Butter
4 marca 2017, 23:326 km to nie tak mało :) kanapki z awokado to mistrzostwo, sama często tak jadam.