Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

whatever

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 16801
Komentarzy: 46
Założony: 5 lutego 2015
Ostatni wpis: 29 maja 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Peanut_Butter

kobieta, 29 lat, Warszawa

160 cm, 51.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

29 maja 2018 , Komentarze (8)

Obijam się ostatnio. Wstyd, wstyd, wstyd, obiecuję poprawę (swiety) 

Myślę, czy nie kupić sobie mini steppera. Może nie teraz, jak pogoda zachęca do wyjścia na długi spacer, ale na jesień i zimę do serialu będzie jak znalazł. Przestałam biegać, bo kolano daje znać, a za 2 tygodnie ortopeda. W czwartek zarządzam sobie w końcu rower, bo faktycznie tylko się kurzy na tym balkonie i zabiera miejsce, ale zobaczymy co z tego mojego gadania wyjdzie. Kończy mi się @, to wskoczę niedługo na wagę i się okaże ...czy przynajmniej stoję w miejscu, a nie przytyłam :P

Żeby nie było, że jestem takim nieudacznikiem (:P) to o ile z chudnięciem mi nie idzie, to  jestem za to zmotywowana do nauki angielskich słówek, a od kilku dni zamiast seriali oglądam programy historyczne. Czuję się trochę "głupia", więc postanowiłam to zmienić ;)

A w domu sezon truskawkowo-czereśniowy ;) Chociaż część śmieciowych przekąsek poszła w odstawkę.

B.

14 maja 2018 , Komentarze (11)

Wczoraj byłam na komunii siostrzenicy. Mam całkiem fajną rodzinę, więc było całkiem fajnie ;) Po powrocie chcieliśmy obejrzeć horror, ale oczy nam się przymykały i odłożyliśmy to na dziś.

Jak zobaczyłam rano zdjęcie grupowe, to się przeraziłam, jaką zrobiłam się kluską. Myślę, że to motywacja, której do tej pory mi brakowało, żeby się ogarnąć i schudnąć chociaż te 5 kg. Zwłaszcza, że często łapię się na myślach, czy nie za bardzo odstaje mi brzuch i zasłanianiu się torbą/swetrem czy czymkolwiek. Bardzo źle się ze sobą czuję. Dziś postaram wyjść pobiegać, albo chociaż pomarszerować, zależy jak kolana pozwolą. Krótki spacer przed pracą też zaliczyliśmy.

**

Z miłych rzeczy, uczę kota spacerować po dworze. Póki co wygląda to tak, że siedzę obok transportera i proszę ją, żeby łaskawie się nie bała i raczyła wyjrzeć na świat. Raz nawet zdecydowała się wyjść :D

B.

9 maja 2018 , Komentarze (6)

Udało mi się wczoraj nie objeść syfem i pójść pobiegać po pracy! (impreza) Nawet jeśli nie uda mi się schudnąć, co jest bardzo prawdopodobne, to mam zamiar być w miarę aktywna fizycznie. Nie mówię tu o jakiś maratonach czy siłowni 5x w tygodniu, ale 

* jakiś przyjemnych ćwiczeniach przed telewizorem zamiast drapania się po brzuchu

* joggingu

* rowerze

* chyba poszukam rolek

* no i przede wszystkim częstszych spacerach.

Bez napinki, bo wtedy łatwo się poddać i potem jest mi wstyd przed siostrzenicami, że jak stara połamana baba jestem i nie umiem skakać na trampolinie :P 

Jedzeniowo w tym tygodniu nie jest tragicznie (jak chociażby w poprzednim), chociaż do redukcji na pewno jeszcze trochę brakuje. Pracuję nad tym ;)  Od dwóch dni na kolacje wcinam tofucznicę z pomidorami, to jej nawet zdjęcie zrobiłam :P

B.

7 maja 2018 , Komentarze (6)

Coś mi nie idzie to ogarnięcie się. Dobrze chociaż, że poprzedni tydzień był aktywny, odkopałam rower i byłam pobiegać. Tyle tylko, że bez ograniczenia jedzenia za dużo to nie zmieni. Do lata coraz bliżej, a ja nie wyglądam tak, jakbym chciała. Zimą czy nawet wiosną, to ubraniem się zamaskuje niedoskonałości, ale latem fajnie założyć szorty, a przy moim obecnym cellulicie to odpada. Jeszcze mam żylaki pod kolanami, grr.

Koniec smęcenia, walczę dalej :) Zajadam akurat makaron z soczewicą, cukinią, pomidorami i nerkowcami. Po pracy czeka mnie chyba rajd po sklepach, to można zaliczyć jako jakąś tam aktywność ;)  Waga to tak 58 kg, no może 58,5, nie wiem dokładnie przez wahania wagi.

W niedzielę mam komunię chrześnicy. O dziwo nie wpadam w panikę, bo brakuje mi tylko butów (jak nigdy! :P) 

B.

30 kwietnia 2018 , Komentarze (6)

Aktywny weekend, dieta-moc-fitness-sport, taaa. 

Mój ogr ma chyba anginę, ja dostałam w sobotę bolesnego jak nigdy okresu, więc na rower mogłam co najwyżej powyglądać przez drzwi balkonowe. Wczoraj miałam gości, to było więcej jedzenia, niż ruchu. Z nadzieją patrzę na ten nowy tydzień :P 

Stojąc w piątek w ślimaczej kolejce w aptece skusiłam się na młody jęczmień i macę. Jęczmień, choć specyficzny da radę wmieszać w jakiś koktajl, ale maca na szybko spróbowana z wodą po dwóch łykach trafiła do zlewu. Nie wszystkie dziwne rzeczy są dla mnie :D  Na plus natomiast makaron z czerwonej soczewicy, bo i makaron i sporo białka. No i co, tyle. Odliczam godziny do wolnego i mam nadzieję porządnie się jutro nachodzić :)

B.

26 kwietnia 2018 , Komentarze (9)

Pomyślałam, że może jak zacznę publicznie pisać, to będzie mi wstyd się tak obżerać i w końcu coś ruszy w dobrą stronę, a nie tylko do góry. :D 

Na wadze myślę niecałe 58 kg, ale ze wskoczeniem na wagę poczekam, aż minie @. Niezmiennie marzy mi się około 50 kg, no cóż ...marzenia są za darmo i nie tuczą. 

Dziś:

plastic fantastic czyli parówki sojowe z chlebem i hummusem, ketchupem i musztardą,

bułka z hummusem i warzywkami, pudełeczko bobu,

kasza jaglana z duszonym jabłkiem i śliwką z orzechami laskowymi i cynamonem,

płatki owsiane z moim domowym kefirem sojowym, ananasem, kawałkiem banana i chia,

Na kolację się zobaczy. Postaram się, żeby nie był to kilogram ziemniaków, ani pół bochenka chleba z masłem orzechowym. :x Pogoda piękna, to wylęgnę dziś pobiegać, a na weekend odświeżę rower i do boju. 

B.