A więc rzuciłam wyzwanie I karuzela poszła w ruch. Jestem w szoku, że aż 64 osoby zdecydowały się walczyć ze mną I zrobić sobie odwyk od słodkości :) Wiem, że na początku jest najłatwiej ale już minęły 4 dni wiec 10% sukcesu już osiągnięte z czego się bardzo cieszę. Co prawda spodziewam się, że za pare dni słodycze zaczną do mnie mówic ale postaram się z całych sił byc silna I nie ulec...
Tak w ogóle jak patrzę na siebie to słodycze od zawsze były problemem. Śmiem nawet tweirdzić, że gdybym potrafiła nad nimi zapanować to moje problem z nadwagą też by zniknęły a już na pewno miały znacznie mniejszy kaliber. Szkoda, że nie mam w sobie jakiegoś mechanizmu obronego przed słodyczami ( a czekoladą przede wszystkim). Życie byłoby wtedy ciut łatwiejsze. No ale nie ma co się użalać nad sobą tylko trzeba stawić temu czoła. Do końca wyzwania zostało mi 35 dni i zapewne ten czas minie bardzo szybko zwłaszcza ze względu na świąteczne zamieszanie. Na tym zaierzam sie skupić i temu poświęcić a nie opychaniu się słodyczami...
Trzymajcie za mnie kciuki!!!
Nouvelle_moi
20 listopada 2014, 10:37Dzieki za mile slowa. Zgadzam sie w 100%, ze jesli czlowiek konsekwentnie pilnuje regularnego jedzenia to chec na slodycze jest znacznie mniejsza.
nataszakill
20 listopada 2014, 09:23Wytrwasz w postanowieniu. Ja jestem w szoku że choć mam czekolade studencka w szafce w pokoju to jej nie zaczęłam :-). To chyba sukces pelnej lodówki zdrowymi produktami i planowaniem jedzeniem:-)