Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Chocaż próbowałam już wiele razy i różnych rzeczy żeby schudnąć z mniejszymi lub większymi sukcesami, teraz czuję, że to ten moment. Chciałabym lepiej czuć się we własnej skórze. Marzą mi się też zakupy bez stresu, że wszystko co mi się podoba niestety jest za małe.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 18550
Komentarzy: 104
Założony: 23 lipca 2014
Ostatni wpis: 1 stycznia 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Nouvelle_moi

kobieta, 40 lat, Warszawa

175 cm, 96.90 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

1 stycznia 2017 , Komentarze (5)

Tak wiec jestem po raz trzeci. Niektorzy mowia, ze do  trzech razy sztuka wiec moze teraz sie uda. NIe wiem czy to nowy rok czy po prostu chec zobaczenia lepszej siebie w lustrze ale w zasadzie powod jest malo wazny jesli juz zrobilo sie ten pierwszy krok.

Niezliczona ilosc diet i prob zazwyczaj konczyla sie chwilowa euforia i powrotem do zlych nawykow po pewnym czasie. Tym razem nie pomogla mi tez sytuacja zyciowa czyli mega stresujaca praca i wyladowalam znow z samopoczuciem i samoocena w totalnej delresji. Nie mkge i nie chce sie dalej nad soba uzalac. Wazne jest to co przede mna a nie za mna. Dlatego tez postanowilam sprobowac po raz kolejny.

Nie chce rzucac wielki h sloganow i ustalac nierealny h celow. Najwazniejsze zeby zrobic pierwszy krok a to wlasnie sie dzieje. Latwo nie bedzie na pewni ale przeciez takie wlasnie jest zycie. Im wieksze komplikacje tym wieksza satysfakcja na koncu!

Choc dieta dopiero do srody to jutro zaczynam od wyeliminowania slodyczy. Malymi krokami do celu! 

6 lutego 2015 , Komentarze (1)

Nawet nie wiem kiedy to się stało, że całkiem wypadł mi z kalendarza styczeń!? Cały ten okres poświąteczny minął mi pod znakiem zmian a tym samym za szybko. Dopiero dzisiaj udalo mi sie odrobić kilogramy przybrane w święta i podczas okołoświątecznego urlopu☺️ Trochę mi to zajęło ale efekt jest najważniejszy więc aż tak bardzo się nie martwię.

Ponad to, że wyrobiłam sobie nawyk regularnego jedzenia oraz znacznie zmieniłam menu odkąd udzielam się na Vitalii to zaczynam się wreszcie dobrze czuć ze sobą a o to przecież w tym wszystkim chodzi. Wyciągnęłam z szafy ciuchy, w których już dawno się nie mieściłam i to chyba mi najbardziej poprawiło nastrój

11 grudnia 2014 , Komentarze (3)

Witam wszystkich,

Zastanawiam się jak tu żyć żeby nie dać się zwariować. Czas ucieka mi między palcami, totalnie nie mam możliwości zrobienia czegokolwoek tylko dla siebie. W pracy stres, w domu stres I tak jak w kołowrotku wszystko się kręci, mam wrażenie coraz bardziej poza mną :(

Nie wiem czy to aura czy po prostu zmęczenie ale mój poziom energii niebezpiecznie zbliża się do krytycznego zera... Z jednej strony ciszę się na święta a z drugiej martwię czy uda mi się oprzeć tym wszystkim pokusom I smakołykom...Ehh, jakie to wszystko skomplikowane. Wciąż trzeba na coś uważać I czegoś pilnować. Nie poćwiczysz kilka dni I już waga idzie w gore. A to tylko kilka dni I przecież nie dlatego, że mi się nie chciało ale po prostu nie miałam siły.

Trochę mam taki okres użalania się nad sobą ostatnio. Założyłam sobie jakiś czas temu, że do końca roku moja waga zejdzie poniżej magicznej 90-tki a tu jak na złość utknęłam na 92 kilogramach I jakoś nie mogę ruszyć. Niby wiem, że już sporo osiągnęłam ale to wciąż za mało więc żyję w takim niedosycie, który powoli zaczyna przeobrażać się we frustrację, a tego chcę uniknąć za wszelką cenę.

Nie wiem skąd ten słaby nastrój ostatnio ale jakoś trudno mi nad nim zpanować więc postanowiłam się tutaj uzewnętrznić. Być może przyniesie mi to ukojenie! jutro będzie sądny dzień bo mam ważenie. Oby waga choc drgnęła w dół bo boję się, że jeśli tak się nie stanie to moja motywacja już calkowicie upadnie z hukiem w przepaść...

Trzymajcie kciuki a ja odwdzięczam się tym samym!

  

27 listopada 2014 , Komentarze (4)

A jednak, daję radę i już od 12 dni nie jadłam żadnych słodyczy. Może to jeszcze niewiele ale dla mnie to zdecydowanie duże osiągnięcia zwłaszcza, że jeszcze niedawno nie wyobrażałam sobie dnia bez czegoś słodkiego.

Bardzo pomagają mi moje dziewczyny, które podjęły wyzwanie razem ze mną i nawzajem się motywujemy w chwilach kryzysu. Trochę się obawiam jak to będzie dalej ale chyba już trochę odzwyczaiłam się od słodkiego więc teraz muszę tylko popracować nad silną wolą.

Zdecydowanie najlepszą motywacją dla mnie okazał się fakt, że po raz pierwszy od dawna kupiłam sukienkę w rozmiarze 44 ! czyli dokładnie 2 rozmiary niż przed rozpoczęciem diety i przygody z Vitalią. Tak się ucieszyłam, że w przymierzalni aż się popłakałam no i pierwszy raz od bardzo dawna nie czułam się jak wieloryb. Wiem, wiem, jeszcze długa droga przede mną ale mając takie małe sukcesy jakoś łatwiej mi sobie wyobrazić, że się da i warto powalczyć.

Trzymajcie się cieplutko tą szaroburą porą!!!

20 listopada 2014 , Komentarze (2)

A więc rzuciłam wyzwanie I karuzela poszła w ruch. Jestem w szoku, że aż 64 osoby zdecydowały się walczyć ze mną I zrobić sobie odwyk od słodkości :) Wiem, że na początku jest najłatwiej ale już minęły 4 dni wiec 10% sukcesu już osiągnięte z czego się bardzo cieszę. Co prawda spodziewam się, że za pare dni słodycze zaczną do mnie mówic ale postaram się z całych sił byc silna I nie ulec...

Tak w ogóle jak patrzę na siebie to słodycze od zawsze były problemem. Śmiem nawet tweirdzić, że gdybym potrafiła nad nimi zapanować to moje problem z nadwagą też by zniknęły a już na pewno miały znacznie mniejszy kaliber. Szkoda, że nie mam w sobie jakiegoś mechanizmu obronego przed słodyczami ( a czekoladą przede wszystkim). Życie byłoby wtedy ciut łatwiejsze. No ale nie ma co się użalać nad sobą tylko trzeba stawić temu czoła. Do końca wyzwania zostało mi 35 dni i zapewne ten czas minie bardzo szybko zwłaszcza ze względu na świąteczne zamieszanie. Na tym zaierzam sie skupić i temu poświęcić a nie opychaniu się słodyczami...

Trzymajcie za mnie kciuki!!!

14 listopada 2014 , Komentarze (6)

Nie miałam ostatnio czasu ani weny na pisanie. Jednak postanowiłam wrócić do dobrych nawyków i korzystać z siły płynącej z oisania i uczestniczenia w życiu tej wirtualnej społeczności.

Na dobry początek rzucam wyzwanie nie jedzenia słodkości od jutra aż do świąt czyli równiutko przez 40 dni ( od dziś do świąt bez słodkości) i zapraszam wszystkich do dołączenia do mnie i zawalczenie z samym sobą.

Słodycze to od zawsze mój największy problem bo prostu je uwielbiam ale postanowiłam znów stawić temu czoła. Musi się udać!!!

Poza tym święta to świetny motyw, żeby trochę się za siebie wziąć zwłaszcza, że czasu jeszcze troche nam zostało. Oby powiódł się mój plan bo marzy mi się jakaś wystrzałowa kiecka na święta w jakimś cywilizowanym rozmiarze.

Do usłyszenia!!!

24 października 2014 , Komentarze (1)

Nie bylo mnie prez chwile a moze dwie a tu minely juz ponad dwa tygodnie. Zdecydowanie za szybko ten czas biegnie i nie potrafie sie w tym zupelnie odnalezc. 

Z punktu widzenia odchudzania, te dwa tygodnie to byla totalna klapa. Najpierw przytylam a potem jakims cudem udalo mi sie troche odrobic co niestety wciaz jest za malo:(. Dopadl mnie totalny brak motywacji pomimo tego, ze pododno widac efekty. Czuje, ze utknelam na dobre i nie wiem co zrobic zeby ruszyc dalej. 

Jakos zycie mi sie wymknelo z pod kontroli ostatnio i trudno mi wrocic na wlasciwe tory. Nie wiem gdzie lezy blad ale zdecydowanie nie jest dobrze bo zacżelam znow jesc slodycze. Zla jestem na siebie ogromnie, ze nie potrafie sie powstrzymac i opanowac. To jak nalog, ktory wciaga i nie zostawia po sobie nic. Ńo moze z wyjatkiem dodatkowych kilogramow. 

No i ostatni moj grzech, nie ruszam sie ostatnio. Wciaz jestem zmeczona i senna. Nie mam sily ańi ochcoty isc na basen czy fitness. 

Koniecznie musze cos ze soba zrobic bo odplyne calkiem a tak naprawde tego nie chce. Chce schudnac i czuc sie lepiej i ladniej, tylko jakos nie moge sie zorganizowac...

5 października 2014 , Komentarze (3)

A wiec stalo sie i przekroczylam magiczny prog w swoim zyciu czyli skonczylam dzisiaj 30 lat:) niby brzmi groznie ale tak naprawde obudzilam sie dzisiaj rano i ze zdziwieniem uznalam, ze nic sie nie zmienilo:)

Jednak z powodu urodzin pofolgowalam sobie troche i zjadlam nawet kawalek tortu... Wiem, nie powinna, ale 30 lat konczy sie tylko raz w zyciu. W rekompensacie, zaraz wsiadam na rowerek i bede pedalowac zeby chociaz troche odronic:)

Ogolnie dzien byl bardzo udany i spedzilam przemile popoludnie z najblizszymi. Od jutra wracam do zdrowych nawykow i dietki.

28 września 2014 , Komentarze (5)

Dawno mnie nie bylo ale jakos ostatnio zupelnie nie mialam glowy do pisania. Troche sie u mnie dzialo ostatnimi czasy i efektem niestety jest duze spowolnienie w odchudzaniu. 

Plan mam taki zeby w tym tugodniu wrocic do sportu ale juz wiem, ze basen juz odpada na co najmniej jeden tydzien. Postanowilam wiec chodzic na spacer z mezem chociaz na godzine dziennie. A w przyszlym tygodniu mam juz nadzieje wrocic na moj ukochany aqua aerobik:)

Nie chcialabym sie zalic i marudzic ale troche musze zeby dodac sobie sily. Musze troche popracowac nad pilnowaniem diety bo z tym tez troche ostatnio odpuscilam chociaz jem regularnie i raczej obracam sie w obrebie dozwolonych produktow. Jedyne do czego musze niestety sie przyznac to slodkosci. Tak ladnie mi szlo i nie jadlam nic ponad miesiac. A potem sobie troszke pofolgowalam no i troche poplynelam. Jedyny plus to taki, ze jadlam glownie gorzka czekolade ale jednak:( 

Pokajalm sie i 'wyspowiadalam'  wiec teraz zamykam ten rozdzial i od jutra pilnuje sie znacznie bardziej  bo musze zobaczyc dobry wynik w piatek ( to ma byc taki prezen urodzinowy dla mnie).

17 września 2014 , Komentarze (5)

Dzisiaj taki piekny dzien a ja zaczelam go wizyta u chirurga i zabiegiem, ktory skutecznie mnie unieruchomil na co najmniej 3 dni:( ale nie tym chcialam, a batdziej o tym jakie to wyzwanie z perspektywy diety. Nikomu chyba nie musze mowic, ze chodzenie do pracy bardzo sprzyja regularnemu jedzeniu i pilnowaniu jadlospisu. Zawsze najtrudniejsze dla mnie byly weekendy a juz nie mowie o takich dniach jak dzisiejszy i kolejne 2 gdzie nie moge sie ruszac i znacznie latwiej ulec pokusie zjedzenia czegos nadprogramowego:)

Jako sposob na ta przypadlosc postawilam na pomidory, ktore uwielbiam. Solidna porcja salatki pomidorowej skutecznie zaspokaja ochote na cos ekstra. Tak wiec dzisiejszy dzien uwazam za udany:) zobaczymy jak bedzie dalej, ale o tym postaram sie informowac na biezaco :)