Mamy na liczniku 62 kg:) Ale fajowo:) Powolutku waga spada, ale cieszę się, że w ogóle. Wczoraj byliśmy "w kinie". W cudzysłowie, bo ie wiem czy można to nazwać kinem. Otóż w Reducie Banku Polskiego w Warszawie są wyświetlane filmy, a widzowie siedzą na...kanapach:) Film "Salto", nostalgiczny, smutny, dający do myślenia, taki błękitny:). Akcja raczej żadna, ale jakie wrażenia artystyczne. Zwłaszcza to pomieszczenie - gołe cegły, oskubany tynk na ścianach, wszystko robi niesamowite wrażenie. Polecam gorąco:).
Ale fajnie, od razu chce się dalej odchudzać:P
Buzie na słoneczny wtorek:*
jbklima
26 sierpnia 2009, 14:58strasznie dawno musiałam Ciebie nie odwiedzać...bo takie zmiany...przede wszystkim...schudłaś.....gratulacje.Czy to ten stary polski film....innego o tym tytule nie znam.Ja nigdy nie robiłam przetworów z jarzębiny a są b. dobre.wiem tylko , że zrywa się ją po pierwszych przymrozkach lub zerwaną wkłada do zamrażalnika...można wysmażyć z cukrem tak jak powidła np.
Katica
25 sierpnia 2009, 09:34Gratuluję tych 62kg! ;)