Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
oj oj oj


Dziewczyny masakra nad masakrami. Wczoraj siedziałam sobie w domu i szykowałam się na spotkanie ze znajomymi, aż tu nagle dopadł mnie OGROMNY głód, wpychałam wszystko co napotkałam na drodze, słodkie, słone, kwaśne, tłuste i ogólnie niezdrowe. Nie wiedziałam co jest pięć dopóki nie spojrzałam w kalendarz gdzie szyderczo uśmiechała się do mnie
ratunku
dzisiaj od rana dobrze sie trzymałam, dietka super, ćwiczonka super i o godzinie 21 TO SAMO CO WCZORAJ.

Aż mnie mdli od tego wszystkiego =(

dla mnie najgorsze są dni przed, jak już dostanę to jakoś potrafię się kontrolować ale trzy dni przed zaczyna sie armagedon, pożeram jak maszyna plus huśtawka emocjonalna, histerie różnego typu. 
Nvm.
Teraz siedzę przerażona, że przytyje ze sto kilo
ciągle powtarzam:
"Małgorzato opamiętaj się."

Jutro na 12 do pracy do 21, więc w miarę spoko, mam nadzieje, że wytrzymam ten ból, który już teraz czasem mi doskwiera.
Nienawidzę siebie za to obżarstwo, patrze w lustro i widzę grubasa. 
Za karę jutro rano jak wstanę wyrobie 200 % normy w ćwiczeniach, nie ma opcji i nie ma, że boli. 

 
M mi dał do zrozumienia bardzo wyraźnie, że to nie ma przyszłości dlatego chyba zakończę tą znajomość zanim on to zrobi. 
będzie okropnie bolało, będą łzy i nieprzespane noce
ale nie chce być z kimś komu na mnie nie zależy, ja w końcu kiedyś się z niego wyleczę.
Jedno jest pewne, przez najbliższe sto lat żadnych samców, 
mam ich dość.

zobaczę jeszcze co u Was słychać i mykam lulu 

no i jeszcze trochę obrazków, może mnie to zmotywuje to ogarnięcia się





  • bellezaaa

    bellezaaa

    30 czerwca 2013, 14:43

    Też mnie to spotkało. Ale 100 kilo to chyba nie przytyjemy :) Aż tak źle nie powinno być ;)