Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
cel osiągnięty -6 kg, juhu :)


Dawno mnie nie było, przez jakiś czas nie mogłam dodać wpisu a później to praca itd. 
Baardzo cieszę się, że osiągnęłam swój cel  54 kg !!!! i w sumie na tym koniec mojego odchudzania. Chciałabym jednak zacząć ćwiczyć, żeby moje ciało nabrało ładniejszych kształtów i muszę znów zacząć odżywiać się zdrowo, bo od dwóch tygodni jem wszystko co nie zdrowe ale na szczęście nie tyje, czyli nie ma jojo ;p  Wczoraj caały dzień sie opalałam a dzisiaj już pogoda się zepsuła ale to dobrze bo odwiedziła mnie @ i nie chce mi sie wychodzić ;p ten weekend w pracy dał mi mocno w kość, wróciłam ledwo żywa w niedziele około północy i tak sie cieszyłam wczoraj, że mogę sobie odpocząć, wygrzewać się na słoneczku, popijać kawkę mrożoną :) :) :) Tak sobie myślę, że moje -6kg to połowa sukcesu bo teraz to musze utrzymać wagę a to też nie jest takie proste. Nadal nie mam wagi, więc nie moge tego kontrolować, bo ważę się u siostry raz na miesiąc. Z M się układa, choć na horyzoncie jakiś czas temu pokazał się pewien pan ale szybko sie przekonałam co to za typ. Taka cicha woda. Tu niby taki skromny, małomówny, bardzo koleżeński a tak naprawdę to podrywa połowę dziewczyn u mnie w pracy ale tak po cichu, żeby sobie nie zepsuć wizerunku skromniachy. Teraz mi napisał, że chce mnie zabrać do kina, ale ja sie z nim nigdzie nie wybieram. Spotkałam sie z nim raz na piwo i owszem nie skończyło sie na jednym piwie ale ogarniałam życie a on troszke chyba przesadził z alkoholem, bo w sumie wyszło tak że musiałam go prowadzić, no i gadał od rzeczy. Troche w tym mojej winy, bo spotkaliśmy grupe dziewczyn na mieście i jedna z nich miała urodziny i chciały sie z nami napić wódki, dałam mu mój kubeczek, jemu nie wypadało nie wypić i tak oto opiłam kolegę. Wróciłam do domu o 4 i nie odezwałam sie do M przez cały dzień i noc. Stwierdziłam, że skoro mu nie zależy to nawet nie zauważy mojej nieobecności, niby dzwonił raz ale nie odebrałam. Rano gryzło mnie sumienie niesamowicie, jeszcze dzień wczesniej chciałam skończyć z M, bo widziałam że nic nie znacze w tej relacji ale juz rano czułam się z tym pomysłem źle. Napisałam mu smsa z przeprosinami, że sie nie odzywałam a on wieeelce obrażony, że sie martwił, że nie mógł spać i w sumie to zrobiło mi sie miło, pokazał, że troche mu na mnie zależy. A potem to już było tylko lepiej. Jak sobie uświadomił, że może mnie stracić to zaczął bardziej okazywać mi uczucia. Faceci ;p W brzuszku mi burczy, idę sobie zjeść zupkę brokułową. 3majcie się i miłego dnia Wam życzę :) 
  • lemonicion

    lemonicion

    30 lipca 2013, 15:36

    wow, gratki ! :)

  • bellezaaa

    bellezaaa

    30 lipca 2013, 14:27

    Ja też mam taki cel, ale jeszcze kilka kg mi zostało... Masz jakieś zdjęcia przed i po? Jeśli tak to może wstaw żeby zmotywować innych, że można. A jeśli nie masz to i tak wstaw te jak teraz wyglądasz.

  • Miska0022

    Miska0022

    30 lipca 2013, 13:46

    hmmmmmmm... tez tak mam.Ja przy wzroście 168 cm, też ważyłam kiedyś 54.Najbardziej widać było buzi, recach, nogach. Tam gdzie nie chciałam to zostało:) Ciezko było mi wymodelować np. brzuch. I w sumie tez widzac się chociażby na zdjęciach w zyciu nie dałabym ocenic się na 54 kg. Okiem innych wygladalam...koszmarnie za chudo:)

  • FattyLady

    FattyLady

    30 lipca 2013, 13:26

    Gratuluje spadku wagi!:)

  • Miska0022

    Miska0022

    30 lipca 2013, 13:10

    pięknie!! 54 przy 170cm wzrostu to malutko!!!