W życiu każdy ma wzloty i upadki, czytam swój pamiętnik z początku sierpnia i nie mogę uwierzyć, że było tak dobrze, każdy dzień był udany, miałam mnóstwo motywacji, energii w sobie a teraz kompletny dół. I myśle, że to przez pracę, której nienawidzę z całego serca ale potrzebuję $ jak nie wiem co, więc nie mam wyjścia.
Codziennie rano budzę się podirytowana faktem że znowu musze TAM iść do tych ludzi wypełnionych po czubek głowy próżnią.
Codziennie rano popijam kawę i popalam papierosa ciesząc się ostatnimi chwilami spokoju.
Codziennie rano aż mnie skręca jak pomyśle o tym, że dziś znów będę pomiatana, traktowana jak rzecz.
Kiedyś pracowałam 3 dni w tygodniu i to było okej, bo miałam 4 dni wolnego, mogłam ćwiczyć, kontynuować zdrowe żywienie itd.
Teraz kiedy masa ludzi nie wytrzymała napięcia i po prostu się zwolniła jest duże zapotrzebowanie na mnie niestety i muszę przychodzić do pracy w dni kiedy nie mam dyspozycyjności. To znaczy nie muszę ale jak już wspomniałam wcześniej potrzebuje pieniędzy, bo jest krucho teraz.
Dzień w dzień przeglądam ogłoszenia z nadzieją, że uda mi się wyrwać z tego obozu ale nic nie znajduje.
Nie mam czasu na nic kompletnie, no dobra czasem czas jest ale siły mi brakuje
mój pokój wygląda okropnie
klasyczne powiedzenie mojej mamy
"jeszcze tylko nasrać na środku"
pasuje idealnie
dieta ? phi zapomniałam co to jest
jak wracam często po 12 godzinach pracy to pożeram co popadnie.
Czasem jest mi słabo, kręci mi się w głowie
wszystko przez nerwy
ja muszę ciężko pracować na to co inni mają bez większego wysiłku i denerwuje mnie ta wieczna pogoń za pieniądzem, ale cholera nie da sie żyć bez tych marnych papierków.
ja nawet nie mam komu tego wszystkiego powiedzieć
nie spotykam sie ze znajomymi, bo NIESPODZIANKA
pracuje.
pracuje.
Oto moje gorzkie żale
nie chce tak życ
muszę coś zmienić
trzymajcie za mnie kciuki mocno, żebym nie wysadziła w powietrze tego całego syfu.