Znów tyję. Żrę jak tucznik. Wieczorem wpycham w siebie jedzenie chociaż nie jestem głodna. Dosłownie wpycham, bo czuję że już nie mogę, ale jeszcze się zmuszam. Boże, wpadam w depresje bo nienawidzę siebie za to co wyprawiam. I tak co wieczór. Codziennie rano obiecuję sobie że dzisiaj będzie inaczej, ale wieczorem myślę tylko o jedzeniu. Czy z tego jest jakieś wyjście? Przytyłam 6kg i nawet na chwilę nie zmalał mi apetyt; choć to nie apetyt a jakieś zaburzenia psychologiczne. Help