Staram się. W sumie niebezpiecznie byłoby polec na samym początku. Po takich postanowieniach to nawet nie wypada. Ale jak powiem, ze to łatwe to i tak nie uwierzycie. Każdy kto przechodził tę drogę wie jak jest wyboista. No ale zawsze można założyć wygodniejsze buty i wybrać dobrego partnera. W grupie łatwiej. A po wczorajszych Waszych komentarzach to ja nie mam wyboru. Tyle ściskaczy kciuków na raz, skutek musi przynieść.
Dziś sobie połaziłam. 4000 kroków liczyła trasa krótsza, na dłuższej krokomierz się zaciął. Skubany, a tak chciałam się pochwalić. Nic to 15000 był i nawet dwóch zdań nie ma. Norma przekroczona dwukrotnie. Wiem, bo kolanko ma ochotę sobie powyć. Na razie maść pomaga. Jutro załatwiania spraw na mieście ciąg dalszy.
Rowerek też był godzinka, 17,1 km i 1146 kalorii. Z tymi kaloriami to trochę przekłamuje, ale jak to brzmi. Brzuszki mam jeszcze w planie.
To by było wszystko w temacie ruch.
Teraz jedzonko. Zadowolona jestem zero słodyczy (danio nie liczę jako słodycz), zero coli (trzeci dzień bez ulubionego napoju wyobrażacie sobie?) i 1,5 litra, a nawet trochę więcej wody. A do tego
2 kromki białego chleba (rano nie było innego) z masłem żółtym serem i kwaszeniakiem
2 kromki razowego chleba z masłem żółtym serem i kwaszeniakiem
1 kromka chleba razowego z masłem
1 serek twarogowy z Piątnicy
ziemniaki z buraczkami i z dużym zsiadłym mlekiem
7 jabłek
danio waniliowe
3 szklanki herbaty czerwonej cytrynowej
1 kubek herbaty czarnej
Nawet jak zapisałam to nie jest tego dużo. Wiem niektórzy policzą, że to cała masa kalorii. I co z tego. Jedzenie daje siłę. A ja zamierzam zrzucić kilka (no dobra kiladzieścia kilo), a nie umartwiać się tudzież dorobić się jakiegoś choróbstwa. Kolano mi w zupełności wystarcza.
Sen – 8 godzin (no prawie) i do tego rozłożone na dwie raty. Naprawdę się staram. Czasu ciut za mało.
Leniwym być prawie nie zdążyłam.
Maleńkie wierze, że dobrze Wam będzie szło. Musi!!
madzik2
3 stycznia 2007, 21:48Ale z aktywnośćią fizyczną to nieżle... Robi na mnie wrażenie ta godzinka na rowerze...Buźka
pinkpanter20
3 stycznia 2007, 17:30Dzienki za dober slowo... Mi niestety jest nadal ciezko...A najbardziej doluje mnie bezsilnisc mojej mamy... Pozdrawiam
Justyska23
3 stycznia 2007, 15:08gratuluje i od razu patrze jakie ambitne postanowienia, no no to zycze w Nowym Roczku, by wszystkie sie spelnily w 120% :D pozdrawiam goraco :D
agusia23wawa
3 stycznia 2007, 12:25Hmm... widzę, że plany masz bardzo ambitne... oby udało Cie się je zrealizować. Trzymam kciuki i pozdrawiam!
kaspio
3 stycznia 2007, 12:16widze wspanialy dzionek mialas, jedzonko tez wysmienite. ja rowniez nie licze kalorii jem to na co mam ochote (tylko oczywiscie z umiarem) chorobska nie sa nam potrzebne. zycze powodzonka i oby tak dalej, buzka
moniaf15
3 stycznia 2007, 11:36tobie idzie swietnie, ja wczoraj poleglam wieczorem, wciagnelam z 5 orzechow i parowke drobiowa... no ale moze zwale to na okres... od dzis koniec!!!!!!!!! trzymaj kciuki!!!!!!! buzka
troosky
3 stycznia 2007, 11:25nie wiem czy bede sie czesto wybierac na lyzwy bo to jednak troche kosztuje,ale planuje kupic sobie rolki i jezdzic gdy bedzie cieplo:D zrobila sie ze mnie straszna sportsmenka:D hihi buziaczki ogromniaste
Machala
3 stycznia 2007, 08:49Dzięki za odwiedzinki. Nie traktuję glodowki jako sposobu na odchudzanie, ale na oczyszczenie organizmu i pozbycie się np cholesterolu. Spadek wagi mile widziany, chociaż zdaję sobie sprawę, że będzie krótkotrwały ( żołądek jednak na pewno się skurczy ...hihihi). Konsultowałaś swoje głodówki z lekarzem? Na czym dokładnie polegały te konsultacje? Czy to były głodówki tylko na wodzie? Jak znajdziesz chwilke to napisz, proszę. Pozdrawiam serdecznie!
kasiam21
3 stycznia 2007, 08:32Dziekuje za troske,ale moja dietka to jest to co pisałam we swoich wcześniejszych wpisach:)Dla mnie jesli chodzi o dietkowanie to jest normalne jedzenia na którym normalnie funkcjonuje.Buźka
kkiinniiaa23
3 stycznia 2007, 00:50no to jeszcze moj sciskacz kciukaczow sie dolacza :))))