Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Święta, święta idą


Weź kopę jaj, pół garnca suchej mąki pszennej, kwaterkę gorącego mleka.... Czy ktoś jeszcze dziś wie, ile tego mleka mieści się w kwaterce? Lubię przeglądać stare kucharskie książki. Kiedyś zastanawiałam się, jak nasze prababki dawały sobie radę z przygotowaniem świąt, nie mając mikserów, półproduktów, lodówek, internetu, gdzie można znaleźć najnowsze przepisy. Odpowiedź też udało mi się znaleźć również w książce kucharskiej: „Weź i poślij dziewkę służebną do komory, aby przyniesła kopę jaj...”.<?xml:namespace prefix = o ns = "urn:schemas-microsoft-com:office:office" />

Kto dziś sili się na wielogodzinne odparowywanie mleka do masy kajmakowej, kto miele trzykrotnie twaróg, nastawia zakwas na żur? Przecież baby wielkanocne same wyrastają w cukierniach, a żurek z torebki smakuje jak ten u mamy. Zamiast łuskać cebulę kupujemy barwnik w proszku. Tempo życia wymusza ustępstwa, korzystamy z gotowców. A i tak ciągle się spieszymy, bez przerwy brakuje nam czasu. I przychodzą Święta. Już tak na nie nie czekamy, nie wyglądamy. Coraz częściej zamiast przy rodzinnym stole lądujemy we Włoszech czy innych Karaibach. W dźwiękach rezurekcyjnego dzwonu coraz mniej słyszymy radości ze Zmartwychwstania. Tradycja jeszcze się w nas kołacze, jeszcze dzielimy się święconką, jeszcze wysyłamy kartki do cioci z Ciechocinka.

Zatem aby owej tradycji stało się zadość, życzę samych dobrych wiadomości, czasu na zrobienie mazurka, długiego wiosennego spaceru, radości z bycia razem i przede wszystkim odnalezienie ducha świąt, tych najradośniejszych - Wielkanocnych.