Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Mam dość odpuszczania


Kilka dni temu do mnie coś dotarło. Odpuszczałam. Całą masę rzeczy sobie odpuściłam. Wymówki zawsze się znalazły. Przede wszystkim chodziło o to, że tak było wygodniej zatem po co się męczyć. Takie ładne słowo lenistwo. Bo ja jestem leniwa. Nie jestem. Po prostu jest mi z tym wygodnie. Od kilku dni robię plan dnia. Ostatnio wszystko zwalałam na przesilenie wiosenne, pracę, problemy w związku. I robiłam tylko to, co bardzo musiałam. Nic po za tym. Takie snucie się z kąta w kąt. Tu cukiereczek, tu serialik w telewizji, tutaj jakiś rozmowa na czacie i dzień zleciał. Kładłam się spać zmęczona i wstawałam jeszcze bardziej zmęczona. Jak ładnie można się oszukiwać. <?xml:namespace prefix = o ns = "urn:schemas-microsoft-com:office:office" />

W końcu rąbnęło mnie to, z tym odpuszczaniem, odkładaniem na potem, na jakieś jutro, które nigdy nie nadchodzi. No i zrobiłam rachunek sumienia. Takie pomysły wiążą się u mnie ze sprzątaniem. Ostatnio kończyło się na przyniesieniu drabiny i wytarciu kurzu na górnych półkach szafy. Teraz zaczęłam trochę inaczej, od biurka. Pracuję dużo w domu. Papiery nawarstwiły się piętrowo. Przeglądałam je, segregowałam i zapisałam co mam jeszcze do zrobienia. Znalazły się całe masy zapomnianych spraw. Ładna lista mi powstała rzeczy, które muszę zrobić. Parę sprawozdań jest z zeszłego roku. Odgruzowanie tej części pokoju pozwoliło ciut inaczej popatrzeć na resztę. Wcale nie było łatwo. Plan co prawda pisałam, ale zaległości gonią zaległości. Nawarstwiają się. Dalej pomaga mi sprzątanie. Z tym, że zrobiłam się systematyczna. Powtarzam te same rzeczy każdego dnia i do listy dopisuję kolejną. Czasem małą, czasem większą. Ale nie dopuszczam do bałaganu w tam gdzie sprzątnęłam. Zawsze miałam z tym problem. Skończyłam w jednym miejscu w innym już był burdelnik. Sprzątałam zrywami. Strasznie mi pasowały słowa Prachetta, że chaos zawsze pokonuje porządek, bo jest lepiej zorganizowany.

Wczoraj się uparłam, że zrobię dwie rzeczy. Zrobiłam. Poszłam spać o 3, bolało mnie wszystko, ale zrobiłam. Nie odpuszczę. To moje życie i mam dość odpuszczania.

Podobno doskonałość zabija. Mnie dążenie do doskonałości uszczęśliwia. Pokonywanie własnych ograniczeń. Myślenia, że nie dam rady, nie potrafię, nie uda się.

Dam. Mam jeszcze 80% mózgu, którego nie wykorzystuję. Do czegoś musi się przydać. Wesołych Świat Maleńkie!