Wykrzykniki są niezbędne. Właśnie pożegnałam stan otyłości i weszłam w nadwagę. Banalną małą nadwagę. Dobra wiem ociupinkę przesadzam z radością, ale sukces jakoś trzeba uczcić.
Ostatnio byłam zalatana, stad brak wpisów. Niemniej się trzymałam. Potwór nie pozwolił zbytnio folgować. Głodu nie czuję dalej, Żyję jak przykazane, od czasu od czasu (dokładnie trzy razy) jedząc coś słodkiego.
Jeśli chodzi o ruch to mam go nawet w nadmiarze. Kurs doskonalący dla instruktorów trochę dał mi się we znaki, ale parę nowych ćwiczeń poznałam. Bardzo obrazowo na temat łapania kilogramów wypowiadał się jeden z wykładowców i tak
1 kg tłuszczyku to 9000 kcal – sporo prawda
a teraz wyobraźcie sobie, ze codziennie wieczorem zjadacie dodatkową kanapkę z masełkiem, żółtym serem cieniutkie plastereczki – łącznie 100 kcal.
· po trzech miesiącach jest 1 kg więcej
· po roku 4kg
· po dwóch latach 8 kg
i tak dalej, a wszystko przez banalne 100 kalorii więcej
Ładne kolorowe wykresy pnące się coraz bardziej w górę symbolizujące kolejne lata i kolejne kilogramy.
Otyłość to choroba, która polega m.in. na zaburzeniu ośrodków łaknienia. Mózg nie dostaje informacji o sytości. Dlatego jemy więcej niż potrzebujemy. I tak przestajemy jeść, aby żyć, a zaczynamy żyć aby jeść.
No dobrze dość teorii, trzeba wziąć się w końcu do pracy. Trzymajcie się Maleńkie.
viridian
19 czerwca 2009, 22:39Gratuluję tej nadwagi! Niedługo pogratulujemy prawidłowej :) Trzymaj się i Ty :)