Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Nic litości nad drugim człowiekiem


No i nie mógł mi darować tego latte. Uparty jak osioł. Zmór nie ma dwóch zdań. Nic go nie przekonało, nawet, że ważę mimo wszystko mniej. Waga spada. Dziś było 91 kg. Specjalnie mnie nie to nie cieszy. No dobrze, odrobinę, bo to zawsze coś mniej. Spada, bo jem mniej i to sporo mniej. Uczę się liczyć te piekielne kalorie. Nie przesadzam z ważeniem wszystkiego. Przyjęłam pewne zasady i trzymam się ich. Kanapka z serem i dodatkami to 182 kcal. A to że zmienia się rodzaj sera albo chleba nie ma dla większego znaczenia. Jest 182 i koniec. Raz zważyłam śliwki w misce i wyszło mi, że to 200 gram. Czyli 90 kcal. Kawa z mlekiem to 40, za zupa 200. Bez względu na to czy szczawiowa, czy pomidorowa. Łatwiej przeliczać na miejscu.

Zauważyłam jedną rzecz. Wchodząc do kuchni bezmyślnie nie podjadam. Tzn. nie biorę śliwek, bo akurat stoją na blacie, albo nie robię kanapki czekając aż mi się woda na herbatę zagotuję. Nie skubię. Po prostu grzecznie czekam aż czajnik zagwiżdże. Jak bardzo się denerwuje to zajmuję czymś ręce np. zmywaniem, przekładaniem przypraw, byle tylko nie kombinować.
Okazało się, że w domu są też mniejsze miski i talerze. Na wierzchu stały zawsze większe. No w każdym razie dla mnie były wygodniejsze. No i oszukuje z dokładkami. Wlewam sobie zupę do połowy talerza (tego mniejszego), a później dolewam dokładkę w postaci drugiej połowy. Zjadałam z dwóch talerzy? Zjadłam. Więc musze być najedzona.
Generalnie głodna nie chodzę. Ale coś we mnie ma ochotę na te wszystkie inne rzeczy, których nie zjadałam, bo się nie zmieściły w 1200. Nie było śliwek, bo był winogron. No i coś słodkiego. Kawałek ciasta… Marzenia.

Od rana biegałam na umówione spotkania. A po 20 padłam i poszłam spać. Miałam się tylko przespać, ale wyszło inaczej. Cóż starzeję się i nie daję już rady zarywać nocy bez konsekwencji. Swoje trzeba odespać. Zatem sterta mi się trochę znów powiększyła, ale tym razem nie mam z tego powodu większych wyrzutów sumienia.

 

Jedzenie

Brzoskwinia – 130

Kawa – 80

Pomidor – 60

Winogrono –  69

Zupa 200

Rzodkiewka 16

Kanapka 182 (chleb, sałata rzodkiewka, żółty ser, ogórek)

Ogórek 50

Marchewka 27

Kanapka 100 (jajko, chleb sałata, rzodkiewka)

Jabłko 80

Cola 0,2 ( bo prawie nie piłam)

Razem: 978, 02

(zmieściłam się w 1000 kcal jakby ktoś nie zauważył)