Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Życie jest piękne, ale cholernie wkurza


14 października 2013 r.

Waga 87,4 kg. Podoba mi się to. Wiem, że 20 dag to nie jest jakieś spektakularne chudnięcie, ale jest moje i mi się poda. Koniec. Kropka. Nerwowy dzień przede mną.

Kanapka 182

Suszone morele 42

Kawa 40

Morele ? 42

Obiad ? 450

Jabłko 70

Bułka 220

Rezem 1046

Zostało jeszcze 154. Głodna jestem. Tyle tylko, że nie wiem co z nimi zrobić. Zjadłam jeszcze jedną pomarańczę ile ważyła nie mam pojęcia. Dla 240 g jest 106 kcal. Nawet jakby była to trochę większa, to mimo wszystko się zmieściłam.

Jeden tekst poszedł. Jeszcze 478 i będzie z górki. Chyba nigdy już nie będzie z górki. Absolutnie nie.

 

 

15 października 2013 r.

Wtorek był wredniejszy niż zwykle. Wkurzył mnie pracodawca. Nie podoba mu się mój nienormowany czas pracy. Zatem przejdziemy na normowany. Dokładnie mu będę zapisywać co i ile robię. W ciągu dwóch pierwszych dni pracowałam 28 godzin. Czyli z 40 godzin, które powinnam w tym tygodniu zrobić zostaje mi już 12.Dzis mam spotkanie, na którym posiedzę kolejne dwie. Zostanie 10. A ciągle jestem sama. Ale skoro pan chce płacić za nadgodziny jego problem.

Jedzenie

Bułka 220

Kanapka 182

Jabłko 70

Śliwki 450 (liczę, ze był kilogram)

Kawa 80

Rzodkiewka 12

Razem 1014

Waga 87,9 ? po 3,5  godzinach snu ciężko się dziwić