Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Jakoś tak szło


22 listopada 2013 r.

Sprzątanie:

Łóżko posłałam. Rano nawet zdążyłam. To, że miałam być w pracy dopiero o 11-tej.Zdecydowanie mi ten fakt ułatwiło. Ale to przecież nie ma nic do rzeczy. Do tego od rana był wymieniany licznik przez elektrownię to światła nie było, więc przy komputerze nie spędziłam zbyt dużo czasu.

Napełniłam miliony butelek wodą. No dobrze nie miliony, ale więcej jak dziesięć tego było. Duża liczba kwiatów powoduje, że potrzebują dużo wody, a ta powinna się odstać zanim zostanie zużyta. Nie wiem dlaczego, ale tak robili przodkowie, to nie będę się przecież z duchami kłócić.

Praca

Dwie godziny spędziłam w redakcji. Udało mi się przepisać sms, zarchiwizować gazetę, załatwić dane do artykułu o światłach, pozbyć się akwarium i napisać horoskop na przyszły tydzień. Zacznę się chyba specjalizować w pisaniu podobnych rzecznych, a zawsze kawałek strony będzie zajęty. No i wykonałam kilka telefonów. Ostatnio jakoś pozbywam się fobii. Życie dzięki temu wydaje się prostsze. No i przygotowałam zestawiania dla pracodawcy, Niech wie, ile pracuje jego niewolnik.

Spotkanie z krwiodawcami mam z głowy. Na moje nieszczęście występy były na początku nie na końcu i musiałam siedzieć cały czas. Dwie godziny. Życie łatwe nie jest.

Wysłałam plan nowego wydania do grafika. Chciałabym zobaczyć jego minę. Zwykle makietę dostaje w poniedziałek wieczorem, późnym wieczorem. Postanowiłam być jednak miła. Niech ma czas. O ile oczywiście pocztę otworzy.  Otworzył i przesłał jedno wielkie WOW.

Nawet do lekarza poszłam. Jutro mam się stawić u okulisty. Badania okresowe.

 

Organizacja

Po wielu trudach i znojach wprowadziłam na stronę bieg niepodległości. Ze wszystkimi szykanami, tzn. każde zdjęcie jest opisane, dodany opis kto z kim i dlaczego. Ba, poszłam dalej wybrałam zdjęcia do wywołania i zrobiłam napis do kroniki. Powinnam to zrobić wcześniej. Powinnam, ale nie zrobiłam. Więc teraz nadrabiam.

 

Waga 84,7 kg. Znaczy się wróciłam na dobre tory

Jedzenie

Bułka 220

Jabłko 70

Banan 114

Mandarynki  54

Kawa 40

Kapusta 100

Rogal z dżemem 120

Cola 2

Bułka ? 300

Twaróg ? 100

Rzodkiewka ? 15

Śliwki  150

Napój energetyczny - 60

Razem 1345 Nie wiem, czy nie przesadziłam z kaloriami śliwek. Było ich ostatecznie tylko sześć.

 

No i poszłam na basen. Nie chciało mi się, ale poszłam. Weszłam do wody i pierwszy atak paniki. Ale sobie postałam, poćwiczyłam trochę z grupą aqua fitness i uspokoiło się.  Popływałam. Ale było trudno. Strach dało się przezwyciężyć. Ale gdzie ta kondycja. Kiedyś po godzinie wyłaziłam i miałam zaliczone dwa kilometry, bez większego problemu. A teraz. Pięćdziesiąt metrów i dyszę, dyszę, dyszę. Jak raz sobie człowiek na kondycję zapracował to powinien ja mieć, a nie żeby sama  w diabły poszła.

 

 

http://www.wielkieslowa.pl/1278/milosc_jest_kotem_przychodzi.html
  • zjedzwarzywko

    zjedzwarzywko

    23 listopada 2013, 21:51

    ale bym sobie na basen poszla kurcze..... ale tu w anglii taki syf ze sie boje ze cos zlapie :( nastepnym razem jak bede w Polsce to koniecznie musze isc!