Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Leń i ja


23 listopada 2013 r. (sobota)

Dzień nic nie robienia. No może nie dokładnie nic, bo coś musiałam zrobić. Na otwarciu wystawy musiałam być. Tego nie mogło mi się nie chcieć. Chociaż trzy wernisaże w jednym tygodniu to lekka przesada. Jakiś materiał mam.
Do lekarza nie udało mi się dopchnąć. Nie wzięłam skierowania z zakładu pracy, a to grzecznie zostawiłam w domu. A że byłam ostatnim pacjentem do okulisty to szans na to, aby poczekał aż polecę po ten kawałek papieru nie było.  Poczekają do przyszłego tygodnia. W każdym razie jeszcze nie warczą na mnie.

Napisałam nowe opowiadanie. A właściwie wstęp do nowej długiej opowieści dla dorosłych. Mam już poukładane jakieś dwa kolejne rozdziały. Znajomi którym pokazałam bajkę, stwierdzili, że jak zwykle musiałam wszystko poprzestawiać, przeinaczyć  i wywrócić widzenia świata do góry nogami. Ale bez tego opowieść nie byłaby opowieścią.

Poza tym reszta rzeczy leży. A nie, przepraszam łóżko posłałam, paznokcie pomalowałam, bo wczorajsze kurczowe trzymanie się brzegu basenu wyraźnie im nie służyło. I pozbyłam się butelek po coli. Prawda, jak grzeczna ze mnie dziewczynka.

Schudłam do 84,5 kg. Do paska jeszcze trochę brakuje, ale na razie nie narzekam.

Jedzenie

Kawa 40

Kanapki 484

Jabłko 70

Rzodkiewka 15

Cola 2

Śliwki 75

Kisiel 110

Budyń 110

Razem 908

Mało. Miało być więcej, ale się zagadałam na gg i zapomniałam, że miałam iść do kuchni. Po pierwszej stwierdziłam, że już mi się nie opłaca jeść.

Kroki 5286

  • zjedzwarzywko

    zjedzwarzywko

    25 listopada 2013, 13:16

    powodzenia w opowiadaniu! pozdrawiam :)