Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień Marudy Malkontenta



Tutaj znajdował się pierwotnie tekst, który jest wyżej. Ale jak zaczęłam zmieniać pewne sformułowania no to komputrer zaczął  kopiować i wyszła z tego epopeja. Dlatego usunęłam wpis, ale szkoda mi się komentarzy zrobiło. Dziewczyny się starały. Więc zostaje. 

  • dorianna

    dorianna

    23 listopada 2006, 00:31

    Waga to niestety wredne stworzenie ;) Jak ma spadać to nawet malutkich nóżek nie ma ale jak już rośnie to skrzydeł dostaje ;) Ale masz racje, nie po to się walczy tyle czasu żeby zniechęcać się chwilowymi zastojami :)

  • gkoperska

    gkoperska

    22 listopada 2006, 23:58

    Żeby Ci to na dłużej nie zostało, bo nikt z Tobą nie wytrzyma ! Zacznij może ćwiczyć pozytywne myślenie albo powtarzać jakieś afirmacje . . . Przy 4000 wizyt (ile to już czasu na Vitalii?) pytasz po co chudnąć? Zachowujesz się jak Osiołek, przyjaciel Kubusia Puchatka. Może lepszym wzorem do naśladowania byłby żywiołowy Tygrysek?

  • ANETHA

    ANETHA

    22 listopada 2006, 23:45

    Aż mi się żyć zachciało!!! Tak serio. (bo z czego tu się cieszyć;-))