A więc, w zeszły piątek zaczęłam tę historię. Ale mi się dłużyło.. jak nigdy!
Dzisiaj się popłakałam.
Ojciec musi, ale to musi jeść przy mnie hamburgery, parówki, stosy kanapek...
Ale tej czekolady dzisiaj mi nie zapomnę. Poleciały mi łzy, ale nawet gryza nie wzięłam...
A więc, nie ma mnie całymi dniami w domu i wracam zmęczona, ale dzisiaj musiałam napisać.
Rano waga wskazała 98,8 kg.
A więc schudłam. Udało się, już nie mam 3 cyferek przed sobą.
Jak zobaczę 89,9 będę skakała z radości.
Ale do tego, jeszcze długa droga. Mam nadzieję, że wytrzymam.
A, i jeszcze jedno, 27 sierpnia, w poniedziałek, mam zarezerwowaną wizytę u dietetyka. W końcu! Życzcie mi powodzenia <3
paula70
18 sierpnia 2012, 09:13gratuluje:)
chceschudnacokolo20
17 sierpnia 2012, 23:27Brawo!