Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
małe dołki... akceptacja swojego ciała...


:(

Hejjj

Czasami dopada mnie taka melancholijna mała depreska ;/ czemu tak wolno idzie to gubienie kg.... co prawda raczej gubię 1 kg tygodniowo czasem troszkę mniej ale nie jestem zadowolona sama z siebie... Wiem, mam świadomość, że nie było by zdrowo chudnąć szybciej ale czasami mam dosyć czekania na wymarzony efekt... Nie poddam się, ale czuję ze nie jestem zadowolona z tych -20 kg.... nie akceptuje jeszcze swojego Ciała nawet mimo, że wokoło wszyscy w okrzyku zachwytu dziwią się jak mi pięknie idzie.... Czuje, że w głowie zaczyna mi się rodzić myśl taka nie zdrowa, że stoję w miejscu... Nie czuje się jeszcze dobrze sama ze sobą... Nie podobam się sobie jeszcze... tylko zastanawiam się czy ja kiedykolwiek będę się sobie podobać.... boję się ze nawet jak osiągnę ten mój cel to dalej dla mnie będzie za mało... Powinnam się cieszyć że trwam w tej diecie ze kg schodzą, że idzie powoli to jakoś ale do celu, a ja wciąż patrząc na siebie myślę, że nic nie widać (inni widzą , mówią o tym mi głośno) ale ja swoimi oczami tego nie widzę... odchudzania nie traktuje jako diety tymczasowej, chce osiągnąć cel i go utrzymać.... ale też boje się że te cele moje będą stawać się coraz dalsze... bo po prostu nie będę widzieć sama swoich efektów i sama nie zaakceptuje siebie... Sama nie wiem. Chyba rodzą mi się jakieś dziwne myśli w głowie... MUSZĘ zaakceptować siebie i swoje ciało....