Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 963
Komentarzy: 19
Założony: 2 lipca 2014
Ostatni wpis: 25 lipca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
oliwia3113

kobieta, 27 lat, bielsko-biała

165 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

25 lipca 2014 , Komentarze (4)

Nawet nie wiem kiedy w to "wpadłam".
Zaczęło się niewinnie.. Teraz jestem więźniem własnego ciała.
Cały czas myślę o tym kiedy mogę coś zjeść, co to będzie, ile tego będzie i przede wszystkim ILE BĘDZIE MIAŁO KALORII i co zrobić żeby miało ich jak najmniej.
Chcę to zmienić, nie chcę tak żyć. Ale nie chcę iść z tym do psychologa.
Rodzina chce mi pomóc, ale jak na razie ja odrzucam tą pomoc, sprawiam im ciągle przykrość.
Nigdy nie byłam gruba, chciałam troszkę schudnąć, wyrzeźbić ciało..
CO Z SIEBIE ZROBIŁAM?
Obsesyjnie myślącą o jedzeniu osobę, słabą i wiecznie zmęczoną.
Kochałam słodycze, ale teraz obrzydziłam sobie je do tego stopnia, że patrzę na nie, bardzo mam na nie ochotę ale NIE, nie pozwolę sobie raz na jakiś czas na cukierka, kawałek ciasta, na nic bo przecież to zrujnuje figurę (jeśli to w ogóle można jeszcze nazwać figurą).
Chciałabym żyć normalnie, jak kiedyś.. ale boję się, że PRZYTYJĘ.
Ta obawa przed tyciem jest dla mnie ważniejsza niż moje zdrowie..
Co się ze mną stało.. nie chcę tak żyć.

23 lipca 2014 , Komentarze (15)

To mój pierwszy wpis tutaj choć konto założyłam już wcześniej.

Cierpię na zaburzenia odżywiania, wszędzie widzę kalorie, wszystko liczę, wszystkiego sobie odmawiam.

To może od początku...

Moja waga na pasku nie jest dobra, ponieważ vitalia stwierdziła,że moje niskie BMI nie może być 'rozpowszechniane'.

Mam 164 cm wzrostu ważę 42 kg, wciąż czuję się grubo, wciąż mi coś nie pasuje.

Zaczęło się niewinnie. W marcu stwierdziłam,że idą wakacje i czas coś zrzucić. Nigdy nie miałam nadwagi, ważyłam około 52-53 kg,ale nie czułam się ze sobą dobrze.

Zaczęłam bardzo zdrowo jeść, ćwiczyć 4-5 razy w tygodniu czasem 6 jeśli nie miałam zbyt wiele nauki.

Jadłam zdrowe i duże porcje. Efekty były coraz większe, lecz ja ciągle miałam mało. Stwierdziłam, że jeśli zacznę mniej jeść i liczyć kalorie to efekty będą dużo szybsze. I tak wpadłam w 'błędne koło' w którym ciągle tkwię. Przez cały dzień nie myślę o niczym innym tylko ile kalorii pochłonęłam i czego w zasadzie mogłabym nie jeść a 'jak na złość' zjadłam.

Śniadanie jem zawsze (zazwyczaj jest to owsianka z owocami lub kromka razowca z twarogiem i warzywami/jajkiem i warzywami).

Obiad też jem zawsze: jest to zazwyczaj ryż brązowy z warzywami, ryba+warzywa, kurczak/indyk+warzywa, kasza jaglana/gryczana+warzywa, jajko sadzone+warzywa lub zupa krem. (OCZYWIŚCIE WSZYSTKO BEZ GRAMA TŁUSZCZU!)

Z kolacją jest gorzej bo się jej obawiam (przecież nie można się najadać na noc -,-) więc albo jej nie jem, albo jem pół serka wiejskiego lekkiego+warzywa.

Tak wygląda mój dzienny jadłospis, czasami znajdą się jeszcze jakieś owoce po obiedzie. Zazwyczaj ćwiczę między obiadem a kolacją, ale teraz coraz rzadziej bo nie mam siły..

Nie wiem co mam zrobić, nie chcę przytyć, a jednocześnie ta cała 'dieta cud' którą sobie wymyśliłam mnie męczy. Najgorzej jest wśród rodziny, znajomych kiedy wszystkiego odmawiam i muszę się wiecznie tłumaczyć.

I te ciągłe pretensje od rodziców "wyglądasz jak anorektyczka! my się za ciebie weźmiemy! masz jeść! jadłaś coś dzisiaj? pewnie znowu tylko te twoje jogurty naturalne z owocami!"...

No i do tego wszystkiego zaniknął mi okres.. nie wiem co mam z tym zrobić..

Może jest tu jakaś osoba, która ma podobny problem do mnie?