No to dziewczyny.. zaczynamy!
Chociaż dzisiaj Prima Aprilis, ja tutaj żartować nie będę - obiecuję :)
Bo nie jest żartem, że waga mimo świąt dalej spada i jest w tej chwili..
119.5!
Czyli spadło.. 8,5kg.
W dwa miesiące. Niecałe. Bo nie od samego początku lutego, a luty przecież króciutki..
Szybko. Jak mi ktoś powie, że za szybko to w dziób - bo ja jem! Nigdy nie chodzę głodna! I w dodatku jeszcze nie zaczęłam ćwiczyć. Jedyne, co tak naprawdę udało mi się zrobić to kompulsywne obżarstwo zamienić na zwykłe jedzenie i olbrzymie ilości mięsa zamienić na warzywa i wprowadzić owoce. Nic ponadto jak na razie. A waga już jest jak z ostatnich wakacji. I to ta niższa z wakacji. A teraz będzie coraz cieplej więc też powinna spadać naturalnie. No kurdęęęęęę!!!!! Optymistycznieee miii :)
Zastanawiam się nad celem jaki postawić sobie na kwiecień. Znowu 4kg? Czy jednak utrwalać w tym miesiącu i strzelać mniej.. Hm. Zastanawiam się też jaka liczba na koniec miesiąca mnie usatysfakcjonuje. Wiem, że satysfakcja na pewno przyjdzie ze 112stką, która była najniższą wagą z dwa lata temu, ale to planuje na za dwa miesiące, więc waga między 119 a 112 to 115.5 i chyba przy tym zostanę. Bo to będzie właśnie to dokładnie 4kg.
Sooooł.. Cel na koniec kwietnia: 115.5!
Ale waga to jedno, a ja chcę wprowadzić to, co powinno być od początku a ja mam z tym olbrzymi problem. A mianowicie ćwiczenia. Myślałam o wprowadzeniu ich na początek (w sensie tych obowiązkowych, których nie mogę za żadne skarby sobie odpuścić - dodatkowe mile widziane) dwa razy w tygodniu, ale ja mam taki problem z ćwiczeniami, że ze mną tylko małe kroczki będą skuteczne, więc ustalam sobie na razie raz w tygodniu. Sobota, dwie godziny. Choćby nie wiem co - muszą być. Wiem, że wam, którym już ćwiczenie weszło w krew wyda się to bardzo mało. Ale ja uważam, że to jest dużo więcej niż nic, a ilość jest akurat taka, żebym nie myślała o rezygnacji z ćwiczeń.
Nic wam dotąd nie pisałam o centymetrach i jeszcze nie zamierzam umieszczać żadnych liczb, ale chcę powiedzieć tylko tyle, że jakoś nieproporcjonalnie chudnę w talii. I mam teraz takie dziwne wcięcie w talii, bardzo ostre, wyglądające hm.. osobliwie przy olbrzymich boczkach i brzuchu poniżej. Pewnie jak schudnę to będę uwielbiać to wcięcie (teraz też je lubię, ale mam wrażenie, że troszeńkę przesadziło :P). Cyknęłabym foty, ale nie czuję się zbyt pewnie :P Bądź, co bądź, kawał ze mnie baby, a większość Vitalijek wrzuca zdjęcia przy wagach poniżej 90kg, a najczęściej przy 50-60. No a ja tu taka dokładnie dwa razy większa :P
Nie chodzi o to, że się wstydzę, czy coś. Ale nie umiem przewidzieć reakcji i to mnie hamuje..
Wyraźcie opinie :P
Senkujuuu!
nigraja
2 kwietnia 2013, 11:09Gratuluję
olmeca
2 kwietnia 2013, 09:23Gratuluję..... piękny spadek oby tak dalej
Optymistka58
1 kwietnia 2013, 22:07Brawo za spadek! Oby tak dalej!
Agata1994
1 kwietnia 2013, 16:18No i super że spada! Trzymam kciuki za dalsze sukcesy! ;) Tez miałam przez długi czas takie wcięcie, niestety teraz boczki znikają i wcięcie też, talię trzeba będzie wyćwiczyć ;)
CzekoladowoMi
1 kwietnia 2013, 15:09a tam..ja swoje fotki wrzuciłam mimo tego, że baaaardzo mi wstyd za swój wygląd ale za to jak fajnie będzie je później oglądać z tymi nowymi "chudymi" fotkami;)