Przyszłam pomarudzić wieczornie.
Taki miałam dobry humor rano.
I niby mnóstwo powodów, żeby się uśmiechać od ucha do ucha.
Ale chyba zwyczajnie się zmęczyłam.
A powody do uśmiechu następujące:
-nie ucierpiałam na nieprzygotowaniu
-zdaje się, że starosta mnie polubił (oj, jak dobrze, że nie wie jak na niego psioczyłam przez pierwsze miesiące :P ale na swoje usprawiedliwienie muszę dodać, że sam dawał do tego powody)
-pani doktor zachwyciła się moimi notatkami (jaka szkoda, że nie miały specjalnie przełożenia na wiedzę)
-wróciłam do domu piechtolotem (a co!)
-spotkałam starą znajomą
-miałam zabawną przygodę z panem pijaczkiem
-L. nie dawał żyć przez całe rano, puszczał mi sygnały co parę minut, prawie rozładował mi telefon, a raz zapomniałam wyłączyć dźwięków więc zadzwoniło mi w trakcie kolosa (no jak nastolatki, totalnie :D w życiu nie myślałam, że będę się tak jarać puszczaniem sygnałów :D:D:D)
-w sumie to, że waga rano była niższa też jest jakimśtam powodem do radości, c'nie?
No ale masa stresu. Uczelnia kojarzy mi się głównie ze stresem, więc samo pojawienie się tam mnie stresuje. Wiem, wiem, niepotrzebnie, nie musi tak być.. Ale zanim to przejdzie to trochę minie.
Bo.. ostatnio myślę czy by nie wrócić do rysowania. po 4 latach przerwy - taka trauma mi została po kursie rysunku na architekturę, na którą się oczywiście nie dostałam. Taki to kurs, że zamiast coraz bardziej cieszyć się z tego co robię, coraz bardziej się stresowałam, a więc też rysowałam coraz gorzej. Niszczące. I znienawidziłam rysowanie.. :P
Więc jak widać pozbycie się traumy mi trochę zajmuje :D
Ale teraz już mam plan, żeby kupić dobre kredki, może nawet farby i heja! Mogę bazgrolić najbrzydsze obrazki świata i nikt mi tego, do cholery, nie zabroni xD Bo to frajda ma być moja, do galerii sztuki wystawiać tego przecież nie będę, więc frajda oglądających mi lata wiecie gdzie :P
Dobra, to się trochę wymarudziłam, już mi lepiej, czas zabrać wałówkę od rodziców i do domu na trochę nauki i trochę relaksu. Trochę, trochę, i jeszcze trochę trochę i będzie wspaniale :D
ambus
8 stycznia 2014, 11:26Tak, bo kurs miał Cię nauczyć, żebyś rysowała/malowała według wymagań osób, które przyjmują na uczelnie. Niestety nie liczy się człowiek, talent i indywidualność, ale wymagana kreska. Smutne to, ale czas o tym zapomnieć i wrócić do tego co naprawdę sprawia Ci radość. Maluj dla siebie i dla nas też możesz:) Też się cieszę, że jestem:*