Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
170 - 94.0 Zmiana planów


Zmieniam plany, a mianowicie..
Nie motywują mnie te kilogramy, bo się nie ruszają, a jak się ruszają to na gorsze. A jak mnie nie motywują to nie umiem z nimi nic zrobić. Więęęęęęc...

...przenosimy akcent z kilogramów na centymetry.
Czyli, że fat burning będzie bardziej jako rozgrzewka a teraz pracujemy nad jakością ciałka. Tak, żeby ruszyło.
Oczywiście przy dobrej diecie jednocześnie z fat burningiem ciałko też robi się lepsze, ale po prostu potrzebuję coś sobie inaczej nazwać, coś dodać, coś przestawić, żeby motywacja się ruszyła. A więc eksperymentuję.

Dzisiaj zrobiłam sobie dzień chorowania, cały dzień w domu, pół dnia w łóżku, jakieś gripexy czy inne cholerstwo poszło w ruch, głowa mi napinkala, ale od kilku lat bardzo trudno mi jest rozróżnić prawdziwą chorobę bakteryjno/wirusową od przerażenia rzeczywistością i ucieczkę w wyro. Co prawda dawno tego nie miałam, ale jak zwykle mam masakryczne wyrzuty sumienia, że przecież niemożliwe, że pewnie po prostu leniuch ze mnie i objawy psychiczne przeszły w somatyczne, bla bla bla. No ale kataru i kaszlu porannego to już sobie nie uroiłam (bo z bólem głowy być może różnie). Nie wiem, nie wiem.
Trochę się boję, że mi przejdzie jutro, co oczywiście będzie cholernie podejrzane.
Jeszcze bardziej się boję, że mi nie przejdzie, bo potrzebuję być zdrowa.

Nie lubię chorować. Jakiekolwiek by nie było podłoże.

Wracając do tematu..

Z tym startujemy. Oczywiście największą różnicę zobaczymy w brzuszku, bo jemu wystarczy niewielkie spięcie mięśni i po jednym dniu ćwiczeń potrafi mieć dwa centy mniej, by następnego dnia wrócić do tego co było.

A plan jest taki:
-seria "Ja chcę mieć takie.."
-moja ulubiona Tiff
-być może Callanetics

Za tydzień w piątek melduję się z nowymi centami.
Ważyć się ważę, ale olewam do końca października (ta, wiem, że wcale nie będę olewać, ale mówić sobie trzeba, nie? :P).

W każdym razie robię to dlatego, że już mi do głowy przychodziło - ćwiczysz, jesz normalnie a nic nie spada. A wiadomo, że tak jak anoreksję się ma na zawsze, tylko pod kontrolą - z kompulsywnym odżywianiem jest podobnie. Także na typową "dietę" przejść nie mogę, a to był pierwszy pomysł, który oczywiście poskutkował dodatkowymi słodyczami "bo przecież od jutra już nie będę mogła". A "jutro" diety oczywiście nie było.

Zresztą L. też mi mówi, żeby nie dietować, ale też jeść z głową i chudnięcie opierać na ćwiczeniu. A to przecież taki mądry mężczyzna <3

  • izunia199011

    izunia199011

    19 września 2014, 19:07

    no to ruszaj tą pupe!

  • izunia199011

    izunia199011

    19 września 2014, 18:59

    Z tego co widzę to dużo schudłaś - może organizm się próbuje bronić przed dalszą utratą wagi i potrzebujesz ustabilizować swoje diete i poźniej atakowac kaloriee

    • Onigiri

      Onigiri

      19 września 2014, 19:04

      To nie organizm, to moja niekonsekwencja w działaniu :P Wpadały jakieś niezdrowe rzeczy, odpuszczałam ćwiczenia i mam, po prostu szukam motywacji znowu :P