Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
002 - Kontynuacja :)


Cześć :)

Wracam po prawie roku - do startu. Jaki to był rok! Końcówka 2019 i początek 2020 to był strasznie trudny czas. Wiele mi to mówi o mnie, że wróciłam wtedy na Vitalię. Z jednej strony zauważyłam, że dzieje się coś z ciałem. Coś co wymaga wsparcia. Z drugiej strony szukałam wsparcia dla siebie.

W tamtym czasie wyszło inaczej. Vitalia nie była całkiem wsparciem, potrzebowałam czegoś innego, żeby ogarnąć to co działo się w mojej głowie. A działo się naprawdę dużo. Na tyle, że tyłam i tyłam. I widziałam, że dzieją się takie rzeczy, które mi nie służą, a ciało tylko to komunikuje. Więc zrobiłam sobie wspaniały prezent. Rzuciłam pracę i zrobiłam półroczne wakacje. Tak, korona też maczała w tym palce (brak ofert w pewnym momencie na rynku pracy), ale byłam gotowa na wakacje 3-6 miesięczne. I był to idealny czas, żeby to co ważne wskoczyło na swoje miejsce.

Zaobserwowałam, że dojście do siebie po trudnym czasie zajęło mi dodatkowy czas. Bo wyobraziłam to sobie tak, że rzucam pracę, zaczynam odpoczywać i wszystko się robi cacy. A nie zrobiło się takie od razu. Zajęło mi 3 miesiące żeby przestać tyć (Uwaga: nie - zacząć chudnąć. Przestać tyć. Czyli przez pierwsze 3 miesiące dalej tyłam, dalej miałam nawyki, które nie do końca mi służyły). 3 miesiące na odciążenie głowy i rozpoczęcie myślenia o nowej pracy. W 4tym miesiącu odpoczywałam już na poważnie. A 5 był miesiącem wzmożenia rozwoju zawodowego. 

Teraz w poniedziałek czeka mnie nowa praca. I jestem w takim momencie dzisiaj, że dużo rozmyślałam odnośnie tego czego chcę od życia, od siebie, od mojej pracy. Co chcę wiedzieć, umieć, czego chcę doświadczyć. I przyszło mi do głowy, że chciałabym wrócić do takiego ciała, które kojarzy mi się ze zdrowiem, ze szczęściem, z zadowoleniem.

W momencie szczytu w tym roku ważyłam ok. 114kg. W ciągu ostatniego 1,5 miesiąca udało mi się zejść do najniższej wagi 109,8kg. W tej chwili jest koło 111kg, wahania jedzeniowe ostatnie 3 dni. Przychodzi mi do głowy to, że takie myślenie o wadze, o numerkach, o tym co to dla mnie znaczy jest fajnym tematem do przyjrzenia się, ale dzisiaj nie mam na to ochoty.

To co przyszło mi dzisiaj do głowy to to, że się bardzo rozwinęłam przez ostatnie miesiące. Nauczyłam się wiele. I zdobyłam takie umiejętności, które mogą mi się bardzo przydać w dbaniu o moje ciało, o zdrowe nawyki. I zastanawiam się nad tym, że to może jest dobry czas, żeby ich użyć?

Może też nie jest dobry. Nie wiem na ile nowa praca będzie dla mnie stresem a na ile "kopem do przodu". A może pisanie pamiętnika tu od czasu do czasu w połączeniu z interakcją z wami pomoże mi utrzymywać te nawyki, które już mam?

Zostaję przy tym znaku zapytania. Na razie. Bo mam wrażenie, że jest we mnie tyle, że jeżeli tylko mi się uda to będę pisać dużo i obficie.

  • kasiaa.kasiaa

    kasiaa.kasiaa

    18 września 2020, 12:31

    Każda okazja jest dobra do wykorzystania 😉 Nowa praca to super motywacja i powód do działania. Powodzenia 😊

    • Onigiri

      Onigiri

      18 września 2020, 18:53

      Dzięki!

  • Janzja

    Janzja

    17 września 2020, 23:36

    Dla mnie dwa miesiące siedzenia w domu było jak podróż do innego świata w jakim miałam czas dla siebie. Sporo refleksji wyciągnęłam z tego czasu. Ja tak rok temu lub więcej zastopowałam powolne, bo powolne, ale rośnięcie systematyczne, z pół roku miałam lub i rok okres stabilizacji i teraz wolno mi rośnie w dół. Bardzo wolno. Myślę nad swoim funkcjonowaniem w okresie rośnięcia, tym co się na to złożyło i próbuję nad tym pracować :). Powodzenia w nowej pracy :D!

    • Onigiri

      Onigiri

      18 września 2020, 06:57

      Dzięki! Ja tam jestem fanką powolnych, ale stabilnych zmian, to co mnie znacznie bardziej interesuje niż tempo to kierunek. Kiedyś udało mi się schudnąć 40kg w 2 lata, co z wagi jakiej startowałam i w porównaniu z efektami dookoła (np. mojemu ojcu raz się udało schudnąć 30kg w pół roku) było powolne. Ale teraz mój tata jest na takim etapie, że jego Jojo przekroczyło to co schudł, a ja mam tak, że po 6 latach przytyłam połowę tego co schudłam. Czyli w efekcie i tak jest jakieś 20kg mniej. Więc zbieranie się po trudnych momentach też mi trochę zajmuje, ale liczę na to, że powolne tempo zmiany będzie miało dobry wpływ na jej skuteczność i trwałość :)

  • mmMalgorzatka

    mmMalgorzatka

    17 września 2020, 19:14

    Dobrze, że zrobiłaś sobie ten reset... oby nauki były długotrwałe

    • Onigiri

      Onigiri

      17 września 2020, 19:18

      Dzięki :) Na pewno z mojego worka doświadczeń nikt mi ich nie wyciągnie, ale jeżeli chodzi o to na ile z nich skorzystam to kto wie ;)